Od kilku tygodni działacze Indianerny Kumla walczyli o prawo do restrukturyzacji zadłużenia. Zgoda sądu na taki proces oznacza, że klub jest zabezpieczony przed egzekucją komorniczą na najbliższe kilkanaście tygodni. Oddala to też ryzyko bankructwa Indianerny.
Sąd Rejonowy w Orebro na osobę odpowiedzialną za nadzorowanie restrukturyzacji zadłużenia Indianerny wyznaczył Andersa Sandberga. Jest to prawnik, który w przeszłości pracował w klubie z Kumli. Szwed zaczął już działać i na 24 marca zwołał spotkanie z zawodnikami, którzy w sezonie 2016 startowali w barwach Indian w Elitserien. W zeszłym roku żużlowcy Indianerny zarobili na torze 3,1 mln koron (1,4 mln zł) i większości z tej kwoty nie zobaczyli na swoich kontach.
Dane przedstawione przed sądem w Orebro wykazują, że do długów Indianerny przyczynił się sezon 2016. O ile rok wcześniej potrafił zbilansować budżet, o tyle w kolejnym przychody klubu wyniosły 1,7 mln koron, a wydatki ukształtowały się na poziomie 2,7 mln koron. Działacze Indian twierdzą, że wpływ na pogorszenie się sytuacji finansowej miało kilka czynników. Najważniejsze z nich to mniejsze wsparcie ze strony miasta i sponsorów.
Przed sądem Indianerna przedstawiła dokumenty, z których wynika, że ma zaległości względem dziewięciu zawodników. Są to Fredrik Lindgren, Grzegorz Zengota, Antonio Lindbaeck, Niels Kristian Iversen, Piotr Protasiewicz, Maksim Bogdanow, Adrian Cyfer, Joel Andersson i Mirosław Jabłoński. Największą kwotę Indianie zalegają Iversenowi (900 tys. koron, czyli ok. 405 tys. zł), najmniejszą Cyferowi (130 tys. koron - 58 tys. zł). Ponadto klub ma zaległości względem kilku firm prywatnych.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
Przeholowali z wydatkami o 1 mln a brakuje im 4 mln.
Pytanie - KTO PODPIERNICZYŁ 3 mln. ????????? Czytaj całość