Zawodnik Get Well Toruń kończy karierę. "Zdrowie nie pozwala mi dalej jeździć"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Dawid Krzyżanowski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Dawid Krzyżanowski

To miał być przełomowy sezon dla Dawida Krzyżanowskiego. Junior Get Well Toruń chciał zrobić krok naprzód w swojej karierze. Niestety stało się inaczej, a teraz sam zawodnik musiał podjąć bardzo trudną decyzję.

WP SportoweFakty: Krążą plotki, że twoja kariera dobiega końca.

Dawid Krzyżanowski: Jestem uzależniony od mojego zdrowia. Po ostatnim upadku w Częstochowie oraz wcześniejszym z tego sezonu, gdzie możliwe, że również miałem wstrząs mózgu, ale nie zostałem przebadany, wynika, iż mogłem mieć równie dobrze dwa. Byłem na tomografie głowy i od tego czasu mam problemy z pamięcią krótkotrwałą. Nie jest to fajne uczucie, a jeszcze w przyszłym roku mam maturę w szkole. Po tym poważnym wypadku z ubiegłego sezonu, dwa tygodnie z życia mi wypadły kompletnie. Do dzisiaj nie mogę sobie tego przypomnieć oglądając nagrania.

Po przeprowadzeniu badań wiadomo już było, że trzeba będzie przynajmniej na jakiś czas odłożyć motocykl?

- Lekarz neurolog ocenił, że przy kolejnym uderzeniu w głowę grozi mi atak padaczki. Jeśli chcę prowadzić w miarę normalne życie, to nie mogę się narazić na kolejny wstrząs głowy. Przy tym sporcie jest to możliwe niemalże na każdym kroku. To mnie wyklucza z bycia żużlowcem.

Czy jest jakaś szansa, że to wszystko pójdzie jednak w dobrą stronę i zobaczymy cię jeszcze na torze?

- Czy wrócę kiedykolwiek? Nie mogę teraz niczego powiedzieć. Oczywiście - chciałbym nadal jeździć, ale nie mam pojęcia, co się wydarzy.

Kiedy rozmawialiśmy na początku sezonu, obaj wyrażaliśmy nadzieję, że to będzie dla ciebie przełomowy sezon.

- Ja byłem co do tego przekonany i sztab szkoleniowy był zdania, że jakoś się z tego wszystkiego odbiję. Niestety z tego co widziałem i odczuwałem, ta jazda nie była nawet trochę lepsza od tego, co było w poprzednim sezonie. Ten wypadek też swoje zrobił. Lekarze stwierdzili, że z moją głową może być jeszcze gorzej.

W tym sezonie już zdarzyło się wiele złego na torach żużlowych, więc zapewne to też ma na ciebie wpływ?

- Dokładnie tak. Przykładem jest Krystian, który z tego co wyczytałem miał to samo co ja, tylko że mu spadł kask i krwiaki mózgu odebrały mu życie. Ja mogę dziękować Bogu, iż w moim przypadku stało się jak się stało.

Rozmawiałeś już o swojej decyzji z Robertem Kościechą?

- Trener jak najbardziej zrozumiał moją sytuację. Mówił, że on wielokrotnie notował złamania. Niestety głowa to głowa. Jestem także po rozmowie z wiceprezesem Jackiem Gajewskim, który doskonale zdaje sobie sprawę, że zdrowie jest najważniejsze. Z wszelkimi formalnościami dotyczącymi rozwiązania kontraktu poczekamy do zakończenia sezonu. Na szczęście mam też duże wsparcie ze strony mojej dziewczyny.

Ostatnimi czasy, nie dzieje się najlepiej w kwestii toruńskich juniorów.

- Z tego co oglądam i śledzę relacje to zostało nas kilku, a jeszcze w tamtym sezonie było kilkunastu. Wszystko idzie w dół, ja teraz wypadłem i zostali Igor Kopeć-Sobczyński, Marcin Kościelski oraz Marcin Turowski. Norbert Krakowiak ma teraz przerwę i zobaczymy co z nim będzie.

Podejrzewam, że nie masz zamiaru całkowicie znikać ze świata żużla?

- Pewnie, że nie, ale na razie muszę ogarnąć całą tę sytuację. Przede mną matura i musze przysiąść przed tym wszystkim. Na razie będę pojawiał się na meczach, spotykał się z kumplami na stadionie.

Czy drużyna z Torunia będzie w tym roku mistrzem Polski?

- Każdy z nas tego mocno pragnie, ale dobrze by było zdobyć chociaż brązowy medal.

Rozmawiał: Konrad Marzec

Źródło artykułu: