Mirosław Jabłoński w dwóch z trzech meczów wyjazdowych był zdecydowanym liderem KSM-u Krosno. W statystykach ligowych jego średnia na wyjazdach wynosi 2,0. Dużo gorzej jest natomiast na domowym torze w Krośnie. Tam Jabłoński osiągnął średnią 1,6.
- W pierwszej lidze nie ma łatwych meczów. To nie jest II liga i w spotkaniach rywalizujesz z naprawdę dobrymi zawodnikami. Ja niestety zawodzę na torze w Krośnie. Za dużo tam trenuję i nie mogę dojść do ładu z tą nawierzchnią. Przyjeżdżam z marszu na wyjazdy i jakoś mi to wychodzi. Mam nadzieję, że wszystko poukładałem teraz jak należy i w spotkaniach na swoim torze również będę zaliczał dwucyfrowe rezultaty - powiedział w rozmowie z naszym portalem.
31-latek w spotkaniu ligowym w Rzeszowie wywalczył w sześciu startach 13 punktów. Czy szczególnie zależało mu na dobrym wyniku w stolicy Podkarpacia?
- W każdych zawodach zależy mi na dobrym wyniku. W zeszłym roku pojeździłem trochę w Rzeszowie, ale szkoda, że ta jazda nie wychodziła. Teraz wszystko mi przypasowało od samego początku. W połowie zawodów dokonałem złej korekty i przypałętała mi się jedynka. W wyścigu 15. popełniłem błąd. Przyznam, że trochę uśpiła mnie przewaga nad Dawidem Lampartem. Dwa łuki przejechałem nie tą ścieżką i mnie doścignął. Taki jest żużel - wygrywa ten, kto popełnia mniej błędów. Ja popełniłem ich w tym meczu parę, ale ogólnie zaliczam swój występ do udanych - zakończył.
[b]Mateusz Kędzierski
ZOBACZ WIDEO Żużlowa tęsknota w Częstochowie. Włókniarz wróci na szczyt?
(źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/b]