Po bandzie (24): Zawodnicy mogą "skoczyć" PZM. Wybrzeże i Włókniarz nie powinni płacić za spółki

- Byli zawodnicy Wybrzeża i Włókniarza mogą "skoczyć" PZM. A stowarzyszenia z obu miast nie powinny spłacać zobowiązań spółek. Jeśli to zrobią to są frajerami - pisze Witold Skrzydlewski.

[color=#222222]Zawodnicy mogą "skoczyć" PZM. Włókniarz i Wybrzeże nie powinni płacić

[/color][color=#222222]Z zaciekawianiem przyglądam się sytuacji stowarzyszeń z Gdańska i Częstochowy. Jednej rzeczy w tej całej sprawie kompletnie nie rozumiem. Dlaczego oni mają spłacać zobowiązania spółek? W świetle prawa nie są przecież ich następcami. Uważam wręcz, że jeśli zapłacą, to są frajerami. A jeśli ktoś ich do tego zmusi, to powinni iść do sądu.
[ad=rectangle]
Czytam również, że byli zawodnicy Wybrzeża i Włókniarza rozważają pozew przeciwko Polskiemu Związkowi Motorowemu. Kolejny absurd. Prawda jest taka, że żużlowcy do tej pory popełniali ciągle ten sam błąd. Godzili się na przepisywanie zaległości na kolejne sezony i teraz sami ugryźli się w ogon. Mogą pójść do 20 sądów, ale w całej tej sprawie Polskiemu Związkowi Motorowemu mogą co najwyżej "skoczyć". Kwoty, które zalegają im ich byłe kluby, powinni sobie oprawić w ładną ramkę i przyznać się, że byli świetnymi sponsorami tych zespołów. A następnym razem niech podpisują umowy z tymi, którzy płacą być może mniej, ale za to są wiarygodni. Oni jednak woleli wirtualne pieniądze i teraz obwiniają innych.

Żużlowcy obudzili się za późno. Przez wiele lat przyzwalali klubom na takie postępowanie. Teraz pretensje mogą mieć tylko do siebie. Wybrzeże proponuje im niewiele ponad 30 proc. Jeśli mają honor, to nie wezmą tej kasy. A jeśli te pieniądze są im potrzebne, to się zgodzą. Trudno mi powiedzieć, jak to się rozwinie.

Nie wiem jednak, dlaczego w Gdańsku miałoby z tego powodu nie być żużla. Stowarzyszenie jako nowy organ powinno dostać licencję, jeśli spełni wszystkie inne wymogi. Nikt im w tej sprawie wielkiej łaski nie robi. Nowy podmiot nie może odpowiadać za długi innego. To jest pozbawione jakiejkolwiek logiki i nie ma umocowania w żadnych przepisach polskiego prawa. Przecież oni nie przejęli żadnego majątku spółek, żeby teraz płacić. A czy jeśli będzie tak jak mówię, to powstanie niebezpieczny precedens w polskim żużlu?

Nie sądzę. Tak naprawdę wszystko zależy od mądrości zawodników. Znam jednego takiego, któremu co roku proponuję kontrakt. On wybiera za każdym razem inną opcję i później... szuka pieniędzy. Takich przykładów jest jednak znacznie więcej. Niektórzy są pazerni i popełnione błędy niczego ich nie nauczyły.

Żużlowcy muszą zejść na ziemię. Oni podejmują świadomie ryzyko przy podpisywaniu umów. Powinni skończyć z wybujałymi ofertami, które otrzymują od niektórych prezesów i podejść do sprawy rozsądnie. Dajmy jednak spokój z tym, że będziemy zmuszać nowe podmioty do spłacania długów ich poprzedników. Żyjemy w wolnym kraju i zachowujmy się normalnie.

[/color]Witold Skrzydlewski

Źródło artykułu: