Włodarze SPAR Falubazu wzięli sobie do serca nieudaną końcówkę ostatniego sezonu Ekstraligi. Klub, który zakończył zmagania w 2014 roku bez żadnego medalu, znów może uchodzić za jednego z faworytów rozgrywek. Dyrektor Fogo Unii Leszno Ireneusz Igielski stwierdził nawet, iż zielonogórzanie mogą mówić o sobie w kontekście dream teamu.
[ad=rectangle]
SPAR Falubaz, podobnie jak leszczynianie, nie chce jednak postrzegać siebie w tej roli. - Osobiście nie rozumiem tematu dream teamów. Wychodzę z założenia, że sezon sam pokaże kto będzie faworytem, a najlepszy zostanie po prostu mistrzem kraju. Ocenianie szans poszczególnych drużyn na cztery miesiące przed startem sezonu mija się z celem - stwierdził Jacek Frątczak.
Zielonogórzanie zgadzają się natomiast ze stwierdzeniem, że zbudowali mocny skład, który może aspirować do walki o najwyższe cele. - Zamierzamy poprawić wynik z poprzedniego sezonu, a nowi zawodnicy, czyli Grzegorz Walasek i Krystian Pieszczek mają nam w tym pomóc. Nie chcemy natomiast licytować się składami. Wolimy zamiast tego robić swoje i w spokoju przygotować się do sezonu - zaznaczył.
Jacek Frątczak, który był w ubiegłym sezonie kierownikiem pierwszej drużyny SPAR Falubazu, przyznał przy okazji, iż jego przyszłość w zielonogórskim klubie jest przesądzona. - Wszystko zostało już ustalone i pozostaję w Falubazie. Będę pełnił nową funkcję, która została zdefiniowana jako dyrektor do spraw sportowych - zakończył.
Jacek Frątczak: Nie licytujmy się składami
Dzięki pozyskaniu Grzegorza Walaska i Krystiana Pieszczka SPAR Falubaz będzie jednym z faworytów nadchodzącego sezonu. W Zielonej Górze nie chcą jednak nazywać siebie dream teamem.