Ireneusz Igielski: Dream team jest w Zielonej Górze

Ireneusz Igielski przyznaje, że gdy wybiega myślami w przyszłość, widzi przed Fogo Unią kilka niewiadomych. - Na pewno nie jesteśmy dream teamem - przekonuje.

Leszczyńska drużyna wzmocniła się przed kolejnym sezonem ENEA Ekstraligi, kontraktując Emila Sajfutdinowa i Thomasa H. Jonassona. Jak tłumaczy Ireneusz Igielski, Fogo Unia musiała zdecydować się na ten krok, gdyż jej formacja juniorska została osłabiona. Seniorem będzie bowiem od 2015 roku Tobiasz Musielak. - Powinniśmy zacząć od tego, że Unia nie jest żadnym dream teamem. To, że mamy w składzie czterech wychowanków to jedno. Straciliśmy jednak bardzo dobrego juniora, Tobiasza Musielaka, który przechodzi na pozycję seniora. W to miejsce wskakuje Bartek Smektała, a następny jest Dominik Kubera. Pierwszy z nich ma za sobą kilka występów w Ekstralidze, ale tak naprawdę nie wiemy jak on będzie jechać. Żadnej presji i ciśnienia na nich nie będziemy jednak wywierać - wyjaśnił dyrektor zarządzający klubu.
[ad=rectangle]
Jak przekonuje Ireneusz Igielski, formacja juniorska to nie jedyny znak zapytania, jaki należy postawić przy Fogo Unii Leszno. Trudno powiedzieć, jak w przyszłym sezonie spisywać będą się poszczególni seniorzy. - Oprócz tego niewiadomymi są Przemek Pawlicki i Nicki Pedersen, którzy wracają na tor po kontuzjach. Poprzedni sezon był w ich wykonaniu średni i nie mamy tak naprawdę żadnej pewności, jak będą spisywać się na torze. Nowy zawodnik, Thomas Jonasson ma być wzmocnieniem drugiej linii, ale dopiero sezon pokaże na co będzie go stać. Wobec tylu znaków zapytania, nie możemy być postrzegani w kategoriach dream teamu. Na dzisiaj, dream teamem jest dla mnie Falubaz, który po wzmocnieniu Krystianem Pieszczkiem i Grzegorzem Walaskiem wygląda bardzo solidnie - ocenił.

Igielski przekonuje natomiast, że dużym atutem Fogo Unii będzie atmosfera w zespole. Jego zdaniem, dobre relacje starych z nowymi zawodnikami dało się dostrzec podczas 3-dniowego zgrupowania w Lesznie. - Od pierwszego momentu jak nasza drużyna usiadła już w komplecie przy jednym stole, czyli od piątkowego obiadu miałem wrażenie, jakby wszyscy chłopacy jeździli razem już parę sezonów. Emil i Thomas nie mieli potrzeby odnajdywać się w tej drużynie. Oni po prostu byli jej częścią od pierwszego momentu zgrupowania. Wspólnym rozmowom towarzyszyły śmiechy i żarty, dlatego wszyscy czuli się bardzo dobrze. Patrząc na drużynę w czasie tego weekendu można było się nie domyślić, że Rosjanin i Szwed dopiero dołączyli do Unii Leszno - zakończył Igielski.

Źródło artykułu: