Bartosz Zmarzlik przez niemal całe spotkanie krzyżował szyki gospodarzom, sięgając łącznie po sześć zwycięstw w siedmiu wyścigach. Istotne były zwłaszcza jego wygrane w dwóch biegach nominowanych. Stal Gorzów zniwelowała wówczas sześciopunktową stratę i przed rewanżem na własnym torze ma do odrobienia zaledwie dwa oczka.
[ad=rectangle]
Młodzieżowiec Stali, który po meczu odbierał ze wszystkich stron słowa pochwały, nie czuje się jednak wyjątkowy. - Moje punkty były tak samo ważne jak każdej innej osoby w naszym zespole. Może nie powinniśmy cieszyć się z porażki, ale dwa oczka straty nie są złym wynikiem przed rewanżem w Gorzowie. Myślę, że możemy to odrobić. Wiem ile zdobyłem punktów, ale daleko mi do bohatera. Zależy mi tylko na tym, by pomagać drużynie i cieszę się, że tego wieczora mi się to udało - podkreślił Zmarzlik.
Młodego zawodnika dopytywano po meczu zwłaszcza o to, dlaczego tak dobrze odnalazł się na leszczyńskim torze. Swoim występem przyćmił młodzieżowców Fogo Unii - Piotra Pawlickiego i Tobiasza Musielaka. - Nie mogę odpowiadać za kolegów z leszczyńskiej drużyny, tylko za siebie. Miałem to szczęście, że poza jednym "zerem", które wynikało z mojego błędu, nie było u mnie żadnych problemów. Mój motocykl był od początku meczu świetnie dopasowany. Generalnie próbowałem tylko jednego silnika. Jest zdecydowanie najszybszy i nie zawiódł mnie także podczas ostatniego meczu w Gorzowie. Ucieszę się, jeśli pozwoli mi zapunktować równie dobrze w rewanżu - powiedział.
Zmarzlik stara się jednak nie myśleć o tym, że jego drużyna może sięgnąć po pierwsze od trzech dekad złoto w Ekstralidze. - Póki nie rozegramy ostatniego biegu meczu rewanżowego, nie pozwolimy sobie na radość. Musimy zachować pełną koncentrację. Wiem, że wszyscy dają nam większe szanse w rewanżu, ale przecież na prowadzeniu jest Unia. Czeka nas wiele pracy, byśmy mogli myśleć o mistrzostwie - zakończył.
Bartek, tylko tak dalej.