Patryk Malitowski: Jak popełni się jeden błąd, to przyjeżdża się z tyłu

Betard Sparta Wrocław przegrała w Gdańsku różnicą jednego punktu. Patryk Malitowski zaczął mecz od zwycięstwa. Później jednak dwukrotnie dojeżdżał na ostatniej pozycji.

Po dwóch wyścigach Betard Sparta Wrocław prowadziła 9:3. W dalszej fazie zawodów gospodarze zdołali jednak odrobić stratę i ostatecznie dwa punkty meczowe zostały w Gdańsku. - W biegu młodzieżowym trafiliśmy z przełożeniami i pojechaliśmy do przodu. Później jednak gospodarze zaczęli jechać lepiej niż my. Wygrywali starty i dlatego przegraliśmy. Początek był dobry w naszym wykonaniu, ale skończyliśmy tak jak zawsze - żałuje Patryk Malitowski.
[ad=rectangle]
Cel wrocławian na mecz z ostatnim zespołem ligi, z którym u siebie wygrali różnicą 28 punktów był jasny. - Wiadomo, że przyjechaliśmy wygrać, a przegraliśmy jednym punktem. To nie poukładało się tak, jak miało. Różne sytuacje wpłynęły na wynik. Nie ma co myśleć o tym, czy spadamy, czy się utrzymujemy. Przed nami jeszcze trzy mecze u siebie i mamy zamiar je wygrać. Nie ma co się rozwodzić nad miejscem w tabeli - zauważył wychowanek klubu z Dolnego Śląska.

W tym sezonie Betard Sparta przegrała pięć spotkań, w których zdobyła od 39 do 44 punktów. Dzięki temu ma lepszy bilans punktowy od zespołów z Częstochowy i z Gdańska. W obecnych rozgrywkach nikt tak pięknie nie przegrywa, jak wrocławianie? - Można tak powiedzieć. Walczymy do końca, później odrabiamy i kończymy na styku. Szkoda, że zawsze kończymy porażkami. Każdy jedzie tak, jak jego stać i daje z siebie wszystko. I W Gdańsku mogliśmy spokojnie wygrać, a wyjeżdżamy tylko z bonusem - martwi się młodzieżowiec.

Juniorzy mają w najlepszej lidze świata bardzo trudną przeprawę. Zarówno Malitowski, jak i Patryk Dolny w przedsezonowych sparingach potrafili wygrywać ze wszystkimi, ale rozgrywki o stawkę zweryfikowały ich formę. - Teraz ENEA Ekstraliga jest tak mocna, że każdy bieg jest ciężki. Do każdych zawodów podchodzimy tak samo i staramy się walczyć o punkty, ale jest trudno. W praktycznie każdym biegu staje pod taśmę zawodnik z Grand Prix, a jak popełni się jeden błąd, to przyjeżdża się z tyłu. W Gdańsku też po wygranym starcie popełniłem błąd i dojechałem ostatni. Na razie jedziemy na tyle, na ile możemy i wynik jest jaki jest - zakończył Patryk Malitowski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: