Ponad dziesięć lat temu Grzegorz Krzywda dołączył do znanych mu od dzieciństwa Rafał Chińskiego, Michała Widery oraz Szymona i Sebastiana Kowolików by poprzez założony w Świętochłowicach "Funny Team" działać na rzecz odrodzenia się żużla na "Skałce", a także wspierać kariery swoich kolegów, a przede wszystkim młodych, początkujących zawodników.
Przez te wszystkie lata Krzywda mocno angażował swój wolny czas i finanse. Dzięki swoim szerokim kontaktom wziął pod opiekuńcze skrzydła młodych, obiecujących zawodników z Rosji i umożliwił im rozwój karier w polskich klubach ligowych. To właśnie on przyczynił się do tego, że tacy żużlowcy jak Władimir Borodulin, Wiktor Gołubowskij, Ilja Czałow czy wreszcie Andriej Kudriaszow zaistnieli w polskiej żużlowej rzeczywistości. Grzegorza Krzywdę znają działacze wielu klubów, a wspierani przez niego zawodnicy cieszyli swą jazdą kibiców w Opolu, Łodzi, Ostrowie, Rybniku, Grudziądzu, Lublinie i Krakowie.
- Chciałbym oficjalnie ogłosić zakończenie pracy w sporcie żużlowym - napisał Grzegorz Krzywda. - Te wszystkie lata to wzloty i upadki, piękne i dramatyczne chwile. Żużel na zawsze zostanie w mojej pamięci. Niektórzy z Was zobaczą mnie jeszcze na stadionie, ale tylko w roli kibica - podsumował.
Nie znamy powodów, jakie kierowały Krzywdą, by po prawie jedenastu latach dać sobie spokój ze speedway'em. Może nastąpiło zwyczajne "zmęczenie materiału", może rodzina upomniała się o swoje, a może wpływ na to miało zauważalne ochłodzenie relacji z Michałem Widerą po słynnym "incydencie" na torze w Lublinie z udziałem Andrieja Kudriaszowa?
Faktem jest, że to właśnie Kudriaszow jako jeden z pierwszych wpisał się pod decyzją swego dobrodzieja: - Dziękuję bardzo za wszystko. Ty dużo zrobiłeś dla nas (Rosjan)!. Rafał Chiński zaś dodał: - Gdyby nie ty i Funny Team, moja kariera skończyła by się dużo, dużo wcześniej. Dzięki że jesteś i masz tak ogromne serce... takich jak ty to szukać ze świecą.