W tym roku Darcy Ward debiutował w cyklu Grand Prix jako jego stały uczestnik. Starty w elicie Australijczyk rozpoczął bardzo dobrze, lecz podczas Grand Prix Szwecji w Goeteborgu doznał kontuzji łopatki, co na kilka tygodni wyeliminowało go ze startów. Z tego powodu dwukrotny mistrz świata juniorów nie wystąpił w trzech rundach Grand Prix. Ward był jednym z głównych faworytów do otrzymania stałej dzikiej karty na starty w przyszłorocznym cyklu.
Jednak z powodu kontuzji rywali, a jednocześnie klubowych kolegów z polskiej ligi: Chrisa Holdera i Tomasza Golloba, i swojej dobrej postawy Ward najprawdopodobniej wywalczy miejsce w czołowej ósemce. Na jedną rundę przed zakończeniem rywalizacji Australijczyk ma 12 punktów przewagi nad Fredrikiem Lindgrenem i 13 "oczek" nad Krzysztofem Kasprzakiem. Tylko kataklizm mógłby Wardowi odebrać przepustkę do przyszłorocznego cyklu Grand Prix. - Miejsce w ósemce wywalczyłem nie tak, jakbym chciał. Awansowałem do niej przez koszmarny upadek Tomasza Golloba. Jeżdżę z nim w jednym klubie w polskiej lidze i to było straszne zobaczyć jak on cierpi - powiedział Australijczyk.
Ostatnia runda elitarnego cyklu odbędzie się na torze w Toruniu. Ward znakomicie zna Motoarenę, bowiem niemal przez całą swoją karierę w polskiej lidze był związany właśnie z miejscowym Unibaksem. Ward jest spokojny o dobry występ. Wysoką formę potwierdził zwycięstwem w Zlatej Prilbie. - Przede mną teraz start na moim domowym torze w Toruniu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Z powodu kontuzji brakowało mi startów, ale wszystko w tym sezonie idzie po mojej myśli. Najgorsze wyniki jakie miałem w tym roku notowałem w Polsce. Jednak ostatnio miałem tam kilka dobrych spotkań i byłem w formie - ocenił Ward.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!