Pierwsze diagnozy dla wychowanka częstochowskiego Włókniarza nie były optymistyczne. "Komar", który nabawił się urazu podczas zawodów Ligi Juniorów w Zielonej Górze, miał odpoczywać znacznie dłużej i w tym czasie przejść operację. Jak się jednak okazuje, na dobrą sprawę lekarze… nie wiedzą co mu dolega.
- Tak szczerze, to w końcu nie wiem, co z tym moim palcem dokładnie jest. Byłem już u trzech lekarzy i każdy mówi coś innego. Jeden stwierdził, że mam zerwane więzadło, drugi, że palec jest złamany, natomiast trzeci uznał, że żadnej kontuzji nie dostrzega - stwierdził sam zainteresowany, który we wtorkowej III rundzie MDMP w Częstochowie zdobył 10 punktów. - Byłem już tak głodny jazdy, że po prostu wsiadłem na motocykl i pojechałem w tych zawodach. Jestem zadowolony z osiągniętego przez siebie wyniku. Mam nadzieję, że to nie ostatnie zawody w tym sezonie, które tak dobrze mi wyszły - dodał.
Rafał Malczewski pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Po zawodach przyznał, że uraz w trakcie jazdy nie dawał mu się we znaki. - Podczas jazdy nie odczuwałem nic, natomiast po zakończonym wyścigu w parku maszyn musiałem zmrażać palca lodem w sprayu i lekki ból mi doskwierał, ale po schłodzeniu dłoni skupiałem się już na kolejnym swoim wyścigu - skomentował.
Najbardziej imponująco "Komar" zaprezentował się w ostatnim biegu dnia, gdy startował z ostatniego pola, a za rywali miał parę zwycięskiego w tym turnieju Stelmet Falubazu Zielona Góra. Malczewski pomknął w pierwszym łuku przy samej bandzie, niczym Grigorij Łaguta i wysunął się na czoło stawki. - Pojechałem dokładnie, tak jak on (śmiech). W końcu jeździmy w jednej drużynie i na tym torze każdy z nas musi pokazywać lwi pazur. To my musimy nadawać ton w Częstochowie i demonstrować, jak się tutaj należy ścigać. W ostatnim swoim biegu nie miałem możliwości, by przyciąć do krawężnika, więc pojechałem najszerzej jak mogłem. Opłaciło się to i wyjechałem na prowadzenie, którego nie oddałem do mety - oznajmił wyraźnie zadowolony.
W czym tkwiła tajemnica dobrej jazdy Malczewskiego tego dnia? Zawodnik twierdzi, że na pewno nie w sprzęcie. - Silniki mam te same, którymi dysponowałem przed kontuzją. We wtorek dobrze dopasowałem je do tego toru. Byłem po prostu bardzo spragniony jazdy.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
W niedzielę do Częstochowy na kolejne spotkanie ligowe przyjedzie PGE Marma Rzeszów. Na tle swoich kolegów Rafał Malczewski wypadł nieźle. Czy zdoła wywalczyć dla siebie miejsce w składzie Dospel Włókniarza Częstochowa już na nadchodzący ekstraligowy mecz? - Na pewno powalczę - skwitował krótko.