Czwartkowy baraż obejrzeć z trybun - rozmowa z Przemysławem Pawlickim, reprezentantem Polski

Jednym z dwóch powołanych przez Marka Cieślaka rezerwowych na półfinał DPŚ w Częstochowie jest Przemysław Pawlicki. Zawodnik Fogo Unii Leszno z całych sił wspiera swoich kolegów i liczy na jazdę.

Mateusz Makuch: Konferencja prasowa przebiegła w bardzo optymistycznej atmosferze. Wszyscy jesteście bojowo nastawieni, by znów świętować zdobycie Drużynowego Pucharu Świata. Co sądzisz o sobotnim półfinale w Częstochowie? Waszymi rywalami będą osłabione reprezentacje Rosji oraz Australii i teoretycznie najsłabsi Łotysze.

Przemysław Pawlicki: Tak, jak wspomniał trener, w zeszłym roku to my mieliśmy problemy i nikt się nad tym nie zastanawiał, ani nie składał nam z tego powodu kondolencji. My musimy się skupiać na sobie i pilnować swojego teamu, aby ten sobotni półfinał wygrać. Chcemy od razu wskoczyć do finału i uniknąć barażu.

Tym bardziej, że w obecnej formule baraż stał się dosyć niebezpieczny. Do finału awansuje z niego tylko jedna drużyna

- Ponadto w składach jest tylko czterech zawodników i rezerwowy w trakcie zawodów wskoczyć nie może. W związku z tym jakiś głupi przypadek, np. defekt, czy wypadek, może zniweczyć wysiłek całej drużyny. Dlatego najlepiej jest nie kombinować, tylko od razu awansować do finału z półfinału. To będziemy chcieli uczynić w sobotę w Częstochowie. Najlepiej będzie, jeśli pojedziemy do Pragi oglądać baraż z trybun.

Abstrahując od barażu, ty byś zapewne chciał w tegorocznym Drużynowym Pucharze Świata wystartować, a nie oglądać go z boku.

- Oczywiście! Moim celem było dostać się do kadry i reprezentować mój kraj, a nie siedzieć na rezerwie. I tak cieszę się, że znalazłem się w tej wyselekcjonowanej przez trenera szóstce. Trener widzi to, że w miarę równo punktuję w Ekstralidze…

W Szwecji również.

- Tak, aczkolwiek tam miałem w ostatnim czasie lekkie problemy. Mój domowy tor w Szwecji jest dziwnym torem i jeżdżę tam na zupełnie innych silnikach. Miałem przez krótki czas problem z nimi. Nie zamierzam się jednak niczym tłumaczyć. Cały czas pracuję na to, by mój wynik był równy wszędzie i nie chcę notować żadnych wpadek. Tego będę się trzymał. W sobotę trenować będzie pięciu zawodników i zobaczymy, jak to będzie.

Będziesz w tej piątce?

- Chciałbym bardzo. Nie przyjechałem tutaj sobie posiedzieć w hotelu, tylko chciałbym pojeździć. Tym bardziej, że mamy teraz dłuższą przerwę związaną z Drużynowym Pucharem Świata i przyznam, że już ciągnie mnie na tor.

- Nie chce notować żadnych wpadek - mówi Przemysław Pawlicki
- Nie chce notować żadnych wpadek - mówi Przemysław Pawlicki

Startujesz też w lidze czeskiej, więc może to przeważy, że jeśli nie w sobotę w Częstochowie, to pojedziesz ewentualnie w barażu lub finale na praskiej Markecie?

- Mogę powiedzieć tyle, że wystartowałem w tym roku w meczu ligowym na torze w Pradze i myślę, że osiągnąłem całkiem dobry rezultat. Miałem wówczas na początku zawodów lekkie problemy z motocyklami, ale później już je dopasowałem i byłem zadowolony. Tor w Pradze jest ok. Osobiście nie mam co do niego żadnych zarzutów. Ja tylko czekam na decyzję trenera.

Mówi się, że w tym roku reprezentacja Polski to jeden z głównych faworytów do zdobycia trofeum Ove Fundina. Kto twoim zdaniem będzie największym waszym rywalem w osiągnięciu tego celu? Duńczycy?

- Na razie tak to wygląda, że Duńczycy są bardzo mocni. Osłabieni są Szwedzi, Rosjanie, Australijczycy. My wystartujemy w pełnym składzie i uważam, że mamy bardzo dużą szansę na zdobycie złota, którego w zeszłym roku nie udało nam się wywalczyć. Wiadomo jednak, jak jest. Do tego wszystkiego potrzebne jest szczęście - by wszyscy szybko się dopasowali do warunków torowych i zasuwali do samego końca.

Wróćmy do sobotniego półfinału w Częstochowie. Ty na tym torze zawsze bardzo dobrze sobie radziłeś.

- Częstochowski tor należy do jednych z moich ulubionych, ponieważ sprzyja on bardzo wielu mijankom. Przede wszystkim chodzi orbita, a ja preferuję tamtędy jeździć. Można również wyprzedzać przy krawężniku. Możliwości jest sporo. Przez ostatnie kilka lat nie notowałem w Częstochowie słabych wyników, więc ten tor mi jak najbardziej leży.

Może zatem trener Marek Cieślak weźmie to pod uwagę i prześpi się z tym faktem… ?

- Zobaczymy, myślę, że tak. Sądzę, że przemyśli to pozytywnie. Trener jednak wie najlepiej, kto powinien jechać. Wyselekcjonował tę szóstkę i na pewno cały czas zastanawia się, na kogo ostatecznie postawić.

A w Częstochowie jest z tobą twój brat i tata?

- Brat ma swoje zawody i teraz korzysta z okazji, iż ma w nich krótką przerwę wybierając się na wakacje. Myślę, że gdyby na 100 proc. wiedział, że wystartuję w tym półfinale, to by się ze mną pojawił. Natomiast tata tak, on zawsze jest. Wraz z całym teamem będą na sobotnim treningu i zawodach.

Przemysław Pawlicki dobrze radzi sobie na torze w Częstochowie
Przemysław Pawlicki dobrze radzi sobie na torze w Częstochowie
Źródło artykułu: