Tarnowianie polegli w Bydgoszczy różnicą ośmiu punktów. U siebie wygrali znacznie wyżej, tak więc wrócili do domu z jednym "oczkiem". - Plan minimum wykonany, ale chcieliśmy to wygrać. Mecze w grodzie nad Brdą do łatwych nie należą, ale... sam nie wiem. Jechaliśmy w sumie bez kapitana, bo Janusz nawet po tej dwójce i zerze pokazał mi, że na takim sprzęcie to on może sobie jedynie do startu podjechać. Nic więcej nie był w stanie zrobić. Potem dwa defekty Łaguty, upadek Madsena w zasadzie na prowadzeniu 5:1 z Artiomem. Tak więc potraciliśmy dużo punktów, bonus mamy. Teraz przed nami pięć spotkań u siebie i trzeba wygrywać - powiedział Marek Cieślak w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Trener Unii Tarnów bez ogródek wypowiedział się na temat stanu toru w niedzielne popołudnie. - Tor był przygotowany po prostu skandalicznie. Greg Hancock mówił mi, że na temat toru nawet już w Bydgoszczy nie dyskutuje, bo nie ma z kim! Komisarz zaś trzy godziny przed meczem powiedział mi, że tor jest fantastyczny. Ja go zapytałem, czy wie w ogóle, jak się robi tory. On na to, że się za bardzo na tym nie zna. Ręce opadają... - grzmiał doświadczony szkoleniowiec.
Pozostaje więc pytanie, jak osoba nieznająca się na przygotowaniu nawierzchni może być komisarzem zawodów żużlowych. - Jak nie wie, jak to robić, to niech na grzyby idzie! Jest piękna pogoda przecież. On się nie zna na przygotowaniu toru, po prostu nie wierzę. Stwierdził, że tor się zrobi lepszy za 25 minut. Ja zapytałem, czy on wie ile to w żużlu jest czasu. Co on robi na stanowisku komisarza? Kasę ciągnie i tyle - zakończył Cieślak.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!