Arkadiusz Rusiecki: Od pewnego czasu nie zajmujemy się tym co wyprawia i mówi pan Skrzydlewski

W ostatniej rundzie II-ligowych zmagań, żużlowcy Startu dość niespodziewanie tylko zremisowali z Orłem Łódź. Taki rezultat działacze gospodarzy przyjęli z radością, bowiem wcześniej wielokrotnie odgrażali się, że na gnieźnieński zespół zmobilizują wszystkie swoje siły. Teraz idą jednak jeszcze dalej. Główny sponsor łódzkiego klubu zapowiedział, że za dwa tygodnie z Gniezna wywiozą komplet punktów!

Niedzielne spotkanie Orła Łódź ze Startem zakończyło się podziałem punktów. To duże zaskoczenie, bowiem zdecydowanym faworytem tego pojedynku byli gnieźnianie. - Wiedzieliśmy, że łodzianie będą mocno zmobilizowani, bowiem mają do nas jakieś nieuzasadnione pretensje. Byliśmy pewni, że przynajmniej kierownictwo gospodarzy zrobi wszystko, żeby ten mecz wygrać. Jeśli chodzi o same zawody, to w pewnym momencie prowadziliśmy już dziesięcioma punktami i uważam, że tak doświadczony zespół jak Start, nie powinien dać sobie wydrzeć zwycięstwa. Niestety, w drugiej części spotkania dość mocno poobijał się Mirek Jabłoński, a poza tym warunki torowe stały się bardzo trudne. Na nawierzchnię narzekali wszyscy. Pomijamy już swoich zawodników, ale po meczu sporo do powiedzenia na jego temat mieli także żużlowcy Orła. Żałujemy, że nie udało nam się wygrać - mówi członek zarządu Arkadiusz Rusiecki.

Działacz gnieźnieńskiego klubu był zaskoczony pomeczowym zachowaniem honorowego prezesa Orła - Joanny Skrzydlewskiej. - Przyznam szczerze, że na długo pozostanie mi w pamięci widok wiwatującej pani prezes, która w stronę naszych kibiców krzyczała, że Speedway Miszkolc będzie w I lidze. Wiedziałem, że na wiele stać jej ojca, ale udowodniła, co mówię z żalem, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Po spotkaniu, w prasowych wypowiedział jeszcze dalej poszedł główny sponsor łodzian - Witold Skrzydlewski, który m.in. nazwał gnieźnieńskich działaczy "furmanami". Za to, że ci domagają się regulaminowych 30 tys. zł zapłaty, za przyznanie walkowera za mecz z Orłem, który w rundzie zasadniczej nie doszedł do skutku. - Od pewnego czasu nie zajmujemy się tym co wyprawia i mówi pan Skrzydlewski. Tym bardziej, że sam wiele razy powtarzał, że nie ma nic do powiedzenia w łódzkim klubie, bowiem jest tylko głównym sponsorem i nie pełni żadnych oficjalnych funkcji.

Witold Skrzydlewski zapewnił też w rozmowie ze SportoweFakty.pl, że kolejne spotkanie pomiędzy Startem, a Orłem Łódź zakończy się wygraną jego podopiecznych. - To akurat nas cieszy. Jeśli ktokolwiek ze strony łodzian składa takie deklaracje, to mamy pewność, że nasi kibice będą mieli okazję zobaczyć ciekawe zawody, a nie tylko mecz do jednej bramki - dodaje Rusiecki. Jednocześnie przypomina jednak, że to czy łodzianie do Gniezna w ogóle przyjadą będzie zależało od tego czy prędzej zapłacą wspomniane 30 tys. zł. - Początkowo chcieliśmy negocjować z łódzkim klubem, a część pieniędzy nawet odpuścić, ale w obliczu takiej postawy nie mamy innego wyjścia jak tylko domagać się całości. Skoro pan Skrzydlewski w wielu wypowiedziach prasowych domagał się noty obciążeniowej, to taką notę w końcu wystosowaliśmy. W tym tygodniu mija termin zapłaty.

Na koniec Rusiecki skierował kilka słów m.in. do kibiców i zawodników Orła Łódź. - Chciałbym kolejny raz podkreślić, że nie jesteśmy wrogiem łódzkiego żużla. Ani zawodników ani przede wszystkim kibiców. To pan Witold Skrzydlewski, nie wiedzieć czemu, wprowadza jakąś wrogą atmosferę między Startem a Orłem. Zresztą wydaje mi się, że nie tylko między naszym klubem, ale całą żużlową Polską. Nie wiem czemu to ma służyć...

Źródło artykułu: