Wojciech Ogonowski: Okres transferowy już za nami. Jak ocenia pan skład który udało się w tym roku zbudować?
Wojciech Zych: Wydaje mi się, że jest on przyzwoity i oparty na solidnych filarach. Chcieliśmy, żeby nie była to drużyna oparta na jednym zdecydowanym liderze, tylko na kilku zawodnikach punktujących na dobrym poziomie. Uważam, że właśnie taki skład gwarantuje lepsze wyniki i tym się kierowaliśmy. Nie bez znaczenia były też oczywiście finanse, wszystko musiało być w granicy naszych możliwości. W tej chwili rozglądamy się jeszcze tylko za młodzieżowcami, gdyż ta formacja musi zostać uzupełniona.
[b]
Jaki budżet będzie potrzebny, żeby KSM Krosno przejechało cały sezon i zachowało płynność finansową?[/b]
- Chcielibyśmy go zbudować na poziomie 600 tysięcy złotych, choć patrząc na kontrakty które podpisaliśmy wydaje się, że już 500 tysięcy powinno wystarczyć. Z tą pierwszą kwotą bylibyśmy jednak już całkowicie spokojni, że nie będziemy mieć żadnych problemów. Suma ta z pewnością pokryłaby też koszty jazdy w rundzie finałowej.
Czy sytuacja z zeszłego sezonu, kiedy drużyna w trakcie sezonu wycofała się z rozgrywek ligowych, nie wpłynęła negatywnie na relacje ze sponsorami?
- Nie. Nasi partnerzy wykazali się sporym zrozumieniem, za co im jesteśmy wdzięczni. Co prawda nie wszyscy zostają z nami na kolejny sezon, jednak nie jest to spowodowane źle układającą się współpracą, tylko sytuacją na rynku. Tak jest co roku, że jedni sponsorzy odchodzą, inni przychodzą. Na tę chwilę mamy podpisane umowy z siedemnastoma nowymi firmami, co znacznie powinno nam pomóc w uzyskaniu planowanego budżetu. Myślę, że do połowy marca zdecydowana większość umów ze sponsorami powinna być już parafowana i będziemy pod tym względem przygotowani do sezonu.
Klub może też liczyć na większą niż w poprzednich latach pomoc miasta.
- Dokładnie tak, w tym roku zostaniemy dofinansowani kwotą aż 90 tysięcy złotych. Cieszymy się, że miasto widzi, iż jest w Krośnie zapotrzebowanie na ten sport, że ludzie przychodzą na stadion i są zainteresowani naszą drużyną. Muszę podkreślić, że Urząd Miasta wspiera nas co roku i bez jego pomocy żużel by sobie nie poradził. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni i liczymy, że dobrymi wynikami odpłacimy się oraz zrobimy należytą reklamę miastu. Zdaję sobie też sprawę, że jest parę osób, dla których żużel w Krośnie jest solą w oku, ale wierzę, że zmienią one swoje podejście. Trzeba się wspierać nawzajem, zwłaszcza jeśli jest coś, co ma naprawdę wielu kibiców i nad czym warto pracować.
Ostatnio sporo działo się na krośnieńskim stadionie, bowiem na tor nawieziono nową nawierzchnię.
- Na tor dosypaliśmy około 300 ton żużla. W końcu udało nam się go odpowiednio przemielić, z czym w poprzednich latach był spory problem. Czekamy teraz na poprawę pogody, żebyśmy mogli przystąpić do mieszania tego wszystkiego, a następnie do potężnego bronowania do spodu toru, wyprofilowania go równiarkami i wtedy ułożenia na nowo tak jak ma wyglądać. Liczymy, że te ubytki, które były w torze teraz zostaną uzupełnione. Na pewno czeka nas dużo pracy, ale wierzymy, że przyniesie ona oczekiwane efekty. Ostatnio gdy dosypaliśmy nawierzchni, tor był naszym atutem i zajęliśmy trzecie miejsce w lidze, dobrze byłoby teraz powtórzyć taki sezon.
Skoro nawiązuje pan do ligi to chciałbym spytać, jaki cel zostanie postawiony przed zawodnikami w tym roku?
- Nie chcemy stawiać przed zespołem jakiegoś konkretnego celu. Na pewno bardzo by nam zależało, żeby dobrze zacząć sezon u siebie i wygrać na inaugurację z ROW Rybnik. Chcemy przede wszystkim odjeżdżać ładne, ciekawe mecze, które będą trzymały w napięciu do końca, tak jak miało to miejsce w pierwszej części minionego sezonu. Kibic nawet gdy spotkanie jest przegrane, ale po walce, to inaczej patrzy na tę drużynę i chce wracać na stadion. Myślę, że chłopcem do bicia nie będziemy i stać nas będzie na dobre wyniki.
[b]
A kto pana zdaniem jest w tym roku głównym faworytem do awansu do I ligi?[/b]
- Jest kilka ciekawych zespołów. Bardzo mocno na papierze wygląda np. Speedway Wanda Kraków, chyba najlepiej spośród wszystkich drużyn. Kolejarz Opole też zmontował ciekawą ekipę, w której nie brakuje dobrych nazwisk jak choćby Jesper Monberg. Wydaje mi się, że te dwa zespoły są na tę chwilę dominujące, ale trzeba pamiętać, że nazwiska nie jadą. Moim zdaniem o wszystkim zadecydują głównie finanse, bo w tym sporcie odgrywają kolosalne znaczenie. Jeśli zawodnicy nie będą mieć za co inwestować w sprzęt, to wiadomo, że siła uderzenia danej drużyny będzie mniejsza. Mam tutaj też trochę obawy związane z zespołem MIR Równe i tym, czy nie zepsuje on niektórym klubom finansów, bo skład którym dysponują Ukraińcy jest w mojej opinii bardzo słaby.
W piątek wraz z pozostałymi działaczami zamierza pan spotkać się z kibicami. O czym chcecie z nimi porozmawiać?
- Przede wszystkim o sytuacji klubu, o tym co było, co nas czeka i jak to widzimy. KSM Krosno nie jest własnością nas działających, tylko wszystkich przychodzących na zawody i interesujących się tym sportem. A to piękna dyscyplina, gdzie na stadion przychodzą całe pokolenia i warto dbać o jej rozwój. Takie spotkanie jak to w piątek organizujemy co roku, aby móc się rozliczyć przed fanami. Ci którzy się na nich zjawiają wiedzą, że nie mamy przed nimi tajemnic i zawsze odpowiadamy na każde pytanie. Dlatego w piątek o godzinie 17 serdecznie wszystkim zapraszam na halę przy ul. Bursaki.
Przykład dla Poznania czy Łodzi, że można się bawić w żużel bez długów