Marcin Bubel: Jeśli ktoś mieczem wojuje, to i od miecza ginie

W ostatnich dniach w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym jeden z młodzieżowców Włókniarza oskarżył Marcina Bubla o spowodowanie upadku na treningu. "Bubu" postanowił odnieść się do całej sprawy.

Nie jest tajemnicą, że Marcin Bubel i Rafał Malczewski nie darzą się sympatią. Do drobnych nieporozumień między nimi dochodziło już od jakiegoś czasu, ale w ostatnich dniach konflikt między tymi dwoma zawodnikami zaognił się. Wszystko przez wypowiedź "Komara" udzieloną Tygodnikowi Żużlowemu. - Już przed jednym z biegów rzucił do mnie, że teraz mi pokaże jak się jeździ. Na drugim poczułem, że Marcin chyba chce mnie zrzucić z motocykla. Nagle poczułem gwałtowne uderzenie. Odbiłem się jeszcze od bandy i upadłem. Początkowo lekarze podejrzewali u mnie uraz barku i złamanie obojczyka. Skończyło się na potłuczeniach. Ale co mogło się stać... Nawet nie chcę już do tego wracać - przyznał w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym wychowanek Włókniarza.

Cała sytuacja miała miejsce na jednym z treningów przed finałem Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych, lecz dopiero teraz ujrzała światło dzienne. Obaj żużlowcy zaczęli wymieniać się krótkimi oświadczeniami na swoich oficjalnych profilach na Facebooku. - Przed finałem MMPPK mieliśmy trening, tak aby trochę rozjeździć się przed tymi ważnymi zawodami. Trening miał służyć temu żebyśmy sobie posprawdzali motory, dopasowali do twardego toru, jaki jest w Gnieźnie, a przy okazji chcieliśmy się trochę pościgać miedzy sobą, tak aby móc sprawdzić swoje motocykle. Nie chodziło o to, któremu z nas idzie najlepiej, ponieważ w finale par jechało dwóch zawodników plus rezerwowy. Trening zamienił się jednak w groźną rywalizację "o wszystko". Co niektórzy nie mogli znieść porażek na treningu i zaczęli jechać "na łeb, na szyję", a wiadomo że złość sportowa zawodnikowi na to nie pozwoli i też nie będzie gorszy i się nie da - tłumaczył Bubel.

"Bubu" nie zgadza się z oskarżeniami swojego klubowego kolegi i przyznaje, że to właśnie "Komar" jeździł na treningu agresywnie.  - Całe zdarzenie wyglądało tak, że nasz kolega z drużyny, Rafał Malczewski, kilkakrotnie próbował powieźć po płocie mnie oraz mojego kolegę Mateusza Borowicza i zajeżdżał nam drogę. Jeśli byłem szybszy i chciałem go wyprzedzić, to on patrząc mi w oczy wiózł mnie po płocie. Wydaje mi się, że nie mógł znieść porażek, dlatego tak postępował. Na tym treningu spisywałem się bardzo dobrze, wygrywałem wielokrotnie z każdym z tych zawodników - przyznał Bubel, który w finale MMPPK był najlepszym spośród Lwów.

Marcin Bubel nie zgadza się z oskarżeniami Rafała Malczewskiego
Marcin Bubel nie zgadza się z oskarżeniami Rafała Malczewskiego

20-latek tłumaczy, że w chwili upadku "Komara" znajdował się przed nim. Jednocześnie przyznaje on, że rzucił w kierunku Malczewskiego kilka słów odnośnie stylu jazdy. - Kiedy Rafał powiózł mnie po raz drugi, to po prostu powiedziałem sobie, że nie pozwolę na takie traktowanie, a tym bardziej, że tutaj chodziło o moje zdrowie. Owszem powiedziałem mu klika słów, co o tym wszystkim myślę. Według mnie każdy sportowiec by się zdenerwował i postanowił się odgryźć. Powiedziałem mu, że jak jeszcze raz będzie miała miejsce taka sytuacja, to pokaże mu jak się jeździ i tak się stało, ale z jego upadkiem nie miałem nic wspólnego, ponieważ wtedy już byłem z przodu, a on się kotłował w tyle z Mateuszem Borowiczem - powiedział Marcin Bubel.

Były jeździec Lwów opisał, jak z jego perspektywy wyglądał ten feralny bieg. - Po starcie wiozłem Rafała pod płot, bo on chciał się położyć na mnie, ale ja wiozłem go przez cały łuk. W końcu on odpuścił gaz, bo inaczej by wjechał pod bandę. To miała być nauczka żeby więcej razy nie próbował wozić mnie po płocie. Jak już Rafał odpuścił gaz, to wyprzedził go Mateusz. Rafał chciał za wszelką cenę wygrać z nim. Nie chcę się już dalej na ten temat wypowiadać, bo nie wiem jak było, gdyż bylem kilka motocykli z przodu. Jak pytałem Mateusza po treningu, to mówił on, że nawet nie dotknął Rafała, tylko po prostu zabrakło dla niego miejsca - ocenił "Bubu".

Bubel przyznaje, że czuje się bez winy i traktował to tylko, jako sportową rywalizację. - Z mojej strony to tak właśnie było, a nie tak, jak co niektórzy powiedzieli kłamiąc, ale to już ich sprawa. Po prostu nie umieli się przyznać, że tak było, tylko zrzucić winę na kogoś innego, bo tak najprościej: mieć problem z głowy i podniesioną głowę do góry. Dla mnie była to czysta rywalizacja sportowa. Jeśli ktoś mieczem wojuje, to i od miecza ginie. Stare proste przysłowie, ale zawsze się sprawdza - powiedział wychowanek biało-zielonych.

Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Marcina Bubla. Po tym jak władze Włókniarza zrezygnowały z jego usług, 20-letni żużlowiec musi sobie szukać nowego klubu. Wiele wskazuje na to, że swoją karierę będzie on kontynuował w Rzeszowie. Wychowanek Włókniarza chce podziękować wszystkim, którzy wspierają go w tym okresie.  - Chciałbym za pośrednictwem portalu SportoweFakty.pl pozdrowić wszystkich fanów żużla oraz zawodnika z Częstochowy. Chciałbym także pozdrowić ludzi, którzy w tym dla mnie ciężkim okresie pomagają mi i są ze mną oraz trzymają za mnie kciuki. Chciałbym również ogłosić, że poszukuję sponsorów na sezon 2013. Warunki naprawdę są bardzo korzystne. Wszystkie zainteresowane firmy proszę o kontakt mailowy - zakończył Bubel.

Źródło artykułu: