Złoty "krążek" wywalczony w Rybniku wyraźnie dodał "skrzydeł" zawodnikowi z Wrocławia. 17-latek nie zasypuje jednak gruszek w popiele i zdaje sobie sprawę, że przed nim jeszcze sporo pracy. - Na pewno złoty medal dodał mi skrzydeł. Podejrzewam, że tak samo mi, jak i Danielowi Pytlowi i Grzegorzowi Zengocie. To na pewno duży sukces i teraz nie chcę zmarnować tego, do czego ciężką pracą doszliśmy wraz z rodziną. Będziemy nadal ciężko trenować i mam nadzieję, że nadal będę notował tak udane występy - mówi.
Zwycięstwo 17-latka było małą niespodzianką. Wrocławianin był wymieniany w gronie faworytów do zwycięstwa, aczkolwiek więcej szans na zdobycie złota przyznawano chociażby Adrianowi Gomólskiemu oraz Grzegorzowi Zengocie. Obaj zawodnicy nie ustrzegli się jednak błędów, z czego skorzystał Janowski i to na jego szyi zawisł medal z najcenniejszego kruszcu. Jak sam przyznaje, nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. - Chyba nikt się nie spodziewał, ja po części chyba też. Fajnie, że udało się tego dokonać. Miałem jeszcze cichą nadzieję, że Przemek Pawlicki też stanie na podium, bo znakomicie jechał w tym finale. To jest finał jednodniowy i liczy się dyspozycja dnia. Akurat ja miałem chyba najlepszą i udało się zwyciężyć - mówi uśmiechnięty.
Po sukcesie w Rybniku Janowski wyrósł na faworyta do zdobycia Srebrnego Kasku. Podopieczny trenera Marka Cieślaka bardzo powściągliwie mówi, jednak o sowich szansach w Rzeszowie. -Nie chcę mówić o triumfie. Na pewno będę się przykładał, jak do każdych zawodów i będę chciał zająć, jak najlepsze miejsce, a czy to będzie miejsce pierwsze, czy dziesiąte to nie ma znaczenia. Każde zawody traktuje szkoleniowo i zobaczymy, jak będzie - kończy 17-letni zawodnik.