Co ciekawe żużel w Estonii działa już w dwóch miastach. Jest więc tam więcej ośrodków żużlowych, niż choćby w takim kraju jak pobliska Łotwa, gdzie aktualnie jeździ się tylko w znakomicie znanym w Polsce mieście Daugavpils. - Mamy aktualnie dwa tory. Pierwszy znajduje się w wiosce Tabasalu, która leży 10 kilometrów od Tallinnu. Drugi natomiast istnieje w położonej 150 kilometrów na wschód od stolicy Estonii wsi Kohtla Nõmme. Na ten moment mamy piętnastu zawodników, a na zawody w naszym kraju przychodzi około tysiąca kibiców - powiedział Jaak Soolep w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Bardzo słabo przedstawia się natomiast sytuacja związana ze szkoleniem młodych zawodników. - Nie mamy na tą chwilę żadnych trenerów, więc nikt nie uczy młodych żużlowców żużlowego rzemiosła i nie mamy zbyt wielu juniorów. Mimo wielu problemów, staramy się jednak rozwinąć również sport młodzieżowy - stwierdził Soolep. - Udało nam się kupić ze Szwecji cztery - rzecz jasna używane - motocykle do mini żużla. Stało się to dwa tygodnie temu. W przyszłym tygodniu planujemy między innymi przy użyciu facebooka ogłosić nabór wśród młodych chłopców, aby zobaczyli jak się jeździ na żużlu i czym on jest. Jesteśmy zainteresowani sprzedaniem tego sprzętu bez żadnego zysku. Za uzyskane pieniądze, chcemy kupić kolejne cztery mini motocykle. Wszystkie treningi dla chłopców będą darmowe - zwierzył się działacz.
Niestety państwo nie pomaga w rozwoju żużla w Estonii. - To niestety ciągle biedny kraj. Wszystkie inwestycje, to dzieło dwóch prywatnych osób - moje oraz Andresa Valge. Płacimy sto procent kosztów, włączając w to koszta związane z organizacją zawodów. Nie mamy jeszcze innych sponsorów, ale liczę że to się w końcu zmieni - przyznał Jaak Soolep, który opowiedział także o kontaktach międzynarodowych, gdyż jak dotąd w Estonii jeździli tylko i wyłącznie miejscowi zawodnicy. - Mamy kontakty z różnymi klubami, ale niestety nie jesteśmy jeszcze w stanie zorganizować jakiegokolwiek turnieju międzynarodowego. Borykamy się ze sporymi problemami finansowymi i nie jesteśmy gotowi nawet na przygotowanie toru w taki sposób, aby przyjąć zagranicznych gości. Mamy przed sobą bardzo dużo pracy, ale proszę pamiętać, że ostatnie mistrzostwa naszego kraju miały miejsce 15 lat temu, więc liczę na zrozumienie - powiedział człowiek odpowiedzialny za to, że w Estonii znów warczą motocykle żużlowe.
Estończycy chcieliby rozwinąć żużel w ich kraju, jednak potrzebują do tego środków finansowych, bez których ciężko jest cokolwiek zrobić. - Oczywiście mamy bardzo dużo planów, jednak w tej kwestii jesteśmy realistami. Żeby żużel w naszym kraju naprawdę się rozwinął, potrzebujemy znaleźć pieniądze. Aktualnie robimy wszystko, żeby je znaleźć. Na tą chwilę nie mamy nawet sędziów. Dopiero w zimę odbędziemy niezbędne kursy i Mati Pöysä z Finlandii przyjedzie do nas i będzie uczył - zakończył Jaak Soolep.
Tak w 2011 roku jeździli żużlowcy z Estonii: