Tomasz G. wciąż czeka na decyzję sądu

We wtorek w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy miała zakończyć się sprawa rzekomego posługiwania się przez mistrza świata z sezonu 2010 dokumentami z podrobionymi podpisami żony. Wyrok najwcześniej zapadnie jednak dopiero w kwietniu.

Tydzień temu mowami końcowymi zakończył się przewód sądowy w tej sprawie. Prokurator Witold Kujawa żądał dla Tomasza G. roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności oraz zapłaty grzywny 30 tys. zł. Obrona - uniewinnienia. Wszyscy oczekiwali więc we wtorek wyroku. Ten jednak nie zapadł. - Konieczne do wydania orzeczenia w tej sprawie jest skonfrontowanie oskarżonego Tomasza G. z Grzegorzem Kloską, świadkiem w procesie - powiedział portalowi pomorska.pl Jakub Kościerzański, sędzia prowadzący sprawę.

Według sądu zeznania żużlowca i Kloski wykluczają się. Na jednej z pierwszych rozpraw Grzegorz Kloska, dyrektor Fortis Banku w latach 2003-2007 (czyli w czasie, który obejmują zarzuty postawione żużlowcowi) powiedział bowiem, że zna się z Tomaszem G. na stopie koleżeńskiej. Tym słowom zaprzeczył mistrz świata z 2010 roku. Do konfrontacji obu panów dojdzie dopiero 10 kwietnia.

Tomasz G. ma postawione zarzuty posługiwania się dokumentami bankowymi z podrobionymi podpisami jego żony, Brygidy G. W opinii prokuratory miał wykorzystać je do uzyskania kredytów na łączną kwotę 800 tys. zł. Żużlowiec mówi, że jest niewinny.

Źródło artykułu: