Historia protestu, którego... nie było

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Krótko po zakończeniu meczu Startu z Lotosem Wybrzeże Gdańsk przez park maszyn przeszła wiadomość, że gospodarze mają zastrzeżenia do motocykli Darcy'ego Warda. Ostatecznie protest nie doszedł jednak do skutku.

Kierownictwo Startu miało zastrzeżenia dotyczące silnika i gaźnika w motocyklach Darcy'ego Warda. Początkowo wydawało się, że skutecznie wniosą protest, żeby ewentualnie rozwiać wszelkie wątpliwości, ale ostatecznie do tego nie doszło. - Za późno podjęliśmy decyzję o proteście i nie został on rozpatrzony - tłumaczył Rafael Wojciechowski, kierownik drużyny. - Gdańszczanie byli od nas po prostu lepsi i po czasie jestem zdania, że protest i tak nie miał sensu.

Dodajmy, że Australijczyk był najlepszym zawodnikiem spotkania w Gnieźnie, w którym zdobył 15 punktów i 2 bonusy. Jedynym zawodnikiem gospodarzy, który z nim wygrał był Tai Woffinden.

Źródło artykułu: