- Pracujemy ciężko, aby wrócić do dobrej dyspozycji w Grand Prix. Chcę zachować swoje miejsce w cyklu bardziej niż kiedykolwiek. Nie chcę go stracić - powiedział "Bomber". Zawodnik m.in. PGE Marmy Rzeszów nie ukrywa, że w razie niepowodzenia liczy na przychylność władz cyklu. - Byłoby nieźle, jeśli dam radę wskoczyć do czołowej ósemki. Będzie to trudne, ale nie niemożliwe. Jeśli będę musiał polegać na dzikiej karcie - przyjmę ją. Nie poddaje się jednak w walce o swoje miejsce. Chcę zostać w Grand Prix na wiele lat.
Przypomnijmy, że obecny sezon jest dla Brytyjczyka piątym spędzonym w Grand Prix na zasadach stałego uczestnika. Dotychczas tylko raz zdołał on zapewnić sobie utrzymanie na torze. W pozostałych latach otrzymywał od organizatorów tzw. "stałą dziką kartę".
- Będziemy walczyć do końca, ponieważ muszę pokazać BSI, że jestem godny dzikiej karty. Wierzę, że jestem w stanie pokonać najlepszych zawodników, ponieważ jestem jednym z nich - powiedział Harris.
W ostatnim czasie sporo mówi się o przyznaniu miejsca w cyklu innemu reprezentantowi Wielkiej Brytanii. Głównym kandydatem wydawał się być Tai Woffinden, który jednak deklaruje, że nie jest jeszcze gotowy na powrót do Grand Prix. - Jest kilku zawodników, ale nie sądzę, aby byli gotowi. Oni potrzebują jeszcze roku czy dwóch na arenie międzynarodowej. Czuję, że wciąż jestem zawodnikiem, który powinien walczyć dla Wielkiej Brytanii - stwierdził "Bomber".