Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - wypowiedzi po XVII Turnieju o Puchar Burmistrza Gminy Rawicz

Para Burza - Miśkowiak z dorobkiem 22 punktów triumfowała w XVII edycji Turnieju o Puchar Burmistrza Gminy Rawicz. Co do powiedzenia mieli główni aktorzy dzisiejszego widowiska?

Tadeusz Pawłowski (burmistrz miasta i gminy Rawicz): XVII Turniej o Puchar Burmistrza Gminy Rawicz nie był zbyt mocno obsadzony, ale zawody były bardzo ciekawe, a w szczególności końcówka. Będą kolejne turnieje pod szyldem mojego stanowiska, a przynajmniej trzy za mojej kadencji.

Marcel Kajzer (CKM Włókniarz Częstochowa): Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Było dobrze, mogło być lepiej. Zdobyłem 12 punktów, średnio dwa na bieg, więc nie jest źle. Szkoda mi przegranego biegu z Marcinem Nowaczykiem, gdzie zdecydowały niuanse. Obydwaj jeździliśmy na starych oponach, szczegóły zaważyły, na tym kto wygrał ten wyścig. Chciałbym bardzo podziękować Piotrkowi Świderskiemu za użyczenie silników na dzisiejszy turniej oraz życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia i na żużlowy tor.

Daniel Pytel (RKM ROW Rybnik): Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować za zaproszenie na dzisiejszy turniej, bo mam bardzo mało jazdy w tym roku i taka okazja do odkurzenia motocykli jest dla mnie dobrym rozwiązaniem. Mój występ był słaby, ale nie było to dla mnie zaskoczeniem. Przyjechałem tutaj z bojowym nastawieniem, ale miałem przerwę w startach a do tego w tym roku mam bardzo mało funduszy, aby zainwestować w sprzęt, więc ciężko było cokolwiek zrobić. Na szczęście Adrian Gomólski pokazał klasę i dzięki niemu zdobyliśmy podium. Chciałbym z tego miejsca serdecznie mu za to podziękować i przeprosić za moją słabszą postawę, bo jeżeli dołożyłbym dwa punkciki więcej, to ten turniej byśmy wygrali. To mnie troszkę boli, ale tak bywa. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej i do tego będę dążył.

Stanisław Burza (Kaskad Równe): Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się wspólnie z Robertem Miśkowiakiem zwyciężyć w tych zawodach. Turniej bardzo fajny, wyrównany. Jechało tutaj kilku zawodników, którzy naprawdę wspaniale radzą sobie na naszych polskich torach. Nie można narzekać na poziom sportowy. Wiadomo, że miało tutaj być kilku bardzo dobrych zawodników, ale cóż... Dobrze to wpłynęło na zawody, ponieważ były bardziej wyrównane i nie było pewniaków, którzy puszczają sprzęgło i fruną do przodu. Każdy walczył, każdy się starał. Co do naszej postawy, to cały czas kontrolowaliśmy to, co dzieje się na torze, staraliśmy się nie popełniać błędów. Wiadomo, jest to sport, nie zawsze się wygrywa. Dziś byliśmy po prostu lepszą parą.

Damian Michalski (Orzeł Łódź): Dziś tor był fajny, twardy, równy, dopiero pod koniec zawodów zaczęły się robić małe dziurki. Niestety, nie zaliczę zawodów do udanych. Nie będę się tym szczególnie przejmował, za tydzień mam Srebrny Kask. Myślę, że uda mi się zająć w tych zawodach miejsce w pierwszej ósemce. Naprawdę, nie przejmuję się dzisiejszym wynikiem.

Borys Miturski (KSM Krosno): Dziś przyjechałem się pobawić, pojeździć na motocyklu. Nie jeździłem na nim trzy tygodnie. Motocykle jak to motocykle. Pod koniec sezonu są już troszkę podjechane, nie ma pieniędzy, żeby dokonać niezbędnych remontów. Cieszę się, że dzisiejsze zawody odjechałem cało, mimo jednego upadku, po którym boli mnie trochę bark. Fajnie było się pościgać w takim gronie i jeżeli w przyszłym roku także odbędzie się ten turniej, chętnie przyjmę ewentualne zaproszenie.

Marcin Nowaczyk (Kolejarz Rawag Rawicz): Traktowałem dzisiejsze zawody jako trening. Miałem stare, używane już opony, ponieważ wczoraj odjechałem mecz w Austrii. Po prostu trening. Szału nie zrobiłem, ale starałem się. Jestem zmęczony, brakowało mi trochę sił. Dziś całe zawody odjechałem na jednej oponie, po trzy biegi na jednej stronie.

Zbigniew Suchecki (Lubelski Węgiel KMŻ Lublin): Zawody fajne, zawsze miło tu się jeździ. Już kilka razy brałem udział w tym turnieju, także fajna atmosfera, generalnie czysta przyjemność z jazdy.

Norbert Kościuch (Lechma Poznań): Jak się jeździło? Ciągle w lewo. Zielone, taśma i w lewo. Nikt nie narzekał na tor, jak na Rawicz to super warunki do ścigania. Czegoś jednak zabrakło by stworzyć tutaj fajne widowisko, ale myślę, że ci co byli, to nie żałowali.

Henryk Jasek (trener Sparty Wrocław): Dziś w roli kibica, bez stresu, nawet nie miałem długopisu by wypełnić program (śmiech). Można dzisiaj było obejrzeć kilka ciekawych biegów. Brakowało troszeczkę zawodników z czołówki, zapewne byłyby troszkę ładniejsze zawody, ale wiadomo, jest jak jest.

Źródło artykułu: