W tym sezonie Start Gniezno przełamuje niekorzystne dla siebie passy na wyjazdach, a przegrywa u siebie. Dowodem na to są zwycięstwa w Gdańsku (pierwsze od 1990 roku) i Poznaniu (pierwsze w historii). Jednak na swoim torze gnieźnianie nie sprostali Polonii Bydgoszcz i GTŻ Grudziądz. - W tym sezonie rzeczy niemożliwe wykonujemy od ręki, a z przyziemnymi wychodzi nam gorzej - potwierdza Krzysztof Jabłoński, który w drugim meczu z rzędu wywalczył dla swojego zespołu 13 punktów. - Jednak jestem zdania, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Dlatego zapraszam wszystkich kibiców na nasz najbliższy mecz z ROW-em Rybnik, bo zobaczą zupełnie inny żużel.
W Poznaniu Jabłoński jeździł nie tylko skutecznie, ale też bardzo efektownie. Kibicom szczególnie do gustu przypadła jego rywalizacja z Robertem Miśkowiakiem (8. bieg) i Peterem Ljungiem (12. bieg). Obu swoich rywali wyprzedził odważnymi atakami przy krawężniku, zdobywając dla Startu bardzo cenne punkty.
Radość Krzysztofa Jabłońskiego z kolejnego zwycięstwa
Dodajmy, że wszystko odbyło się przy użyciu nowych tłumików, które od ubiegłej niedzieli należy stosować także w polskich ligach. - Przez nowe tłumiki istotnie wzrasta temperatura silnika, dlatego trzeba wszystko tak robić, żeby go nie uszkodzić. Jest ciężko, ale jedziemy dalej. Najważniejsze, że mecz zakończył się naszym zwycięstwem i przerwaliśmy niekorzystną dla nas passę trzech porażek z rzędu.