- Drużynie po dwóch porażkach na własnym torze potrzebny jest spokój, niezbędny do pracy. Wszyscy mamy świadomość powagi sytuacji i wiemy o co toczyć się będzie walka w najbliższych meczach. Płacz w mediach o tym, jak to jesteśmy rozbici po drugim weekendzie maja nam nie pomoże. Pomóc musimy sobie sami, ciężko pracując - przekonuje Arkadiusz Rusiecki, prezes Towarzystwa Żużlowego Start Gniezno.
W Starcie zdają sobie sprawę, że ich sytuacja mocno się skomplikowała, ale starają się nie podejmować pochopnych decyzji: - Generalnie chcemy i musimy zachować spokój, chociaż sytuacja jest nerwowa. Nie podejmujemy pochopnych decyzji, bo nadal wierzymy w potencjał naszych zawodników i sztabu szkoleniowego. Ufaliśmy im przed sezonem i ufamy nadal. Pracujemy i nadal wierzymy w nasz klub.
Rusiecki szczególnie ubolewa, że ostatnie dwie porażki zespół Startu poniósł przy rekordowej frekwencji. Dość powiedzieć, że mecz z Polonią Bydgoszcz przyciągnął na stadion ponad 10 tys. widzów! - Zaufania kibiców, które straciliśmy w tak łatwy sposób, a na które pracowaliśmy bardzo długo, nie da się odbudować w żaden inny sposób jak tylko wynikami na torze. Szkoda nam tylko, że Start przegrywał ostatnio w obecności rekordowej ilości kibiców. Gnieźnieński speedway czekał na komplet publiczności kilkanaście lat, a roztrwonił to w jedno popołudnie. Wiem, że po niedzielnej porażce z GTŻ-em część z kibiców oczekuje krwi i głów, ale dziś takie roszady wprowadzą jeszcze więcej zamieszania i niepokoju wśród zawodników. Zresztą ja w swoich współpracowników i zawodników, cały czas wierzę!
Rywalizację Startu z Polonią obejrzał nadkomplet publiczności