Ireneusz Kwieciński: Musimy się zastanowić co zrobić dalej

Żużlowcy KSM Krosno w zeszłą niedzielę nie dali rady pokonać zespołu Stokłosa Polonii Piła i ulegli 38:52. - Spodziewałem się, że będzie ciężko, ale nie myślałem, że aż tak - powiedział Ireneusz Kwieciński, trener gospodarzy.

Już po pierwszych biegach było wiadomo, że Wilkom wygrać tego pojedynku łatwo nie będzie. Pilanie mieli przede wszystkim bardzo szybkie wyjścia spod taśmy i dzięki temu systematycznie budowali swoją przewagę. Gospodarze mieli lepszą końcówkę spotkania, a dzięki wygraniu ostatnich sześciu wyścigów 22:14 w sumie przegrali różnicą "tylko" czternastu punktów. - Przeciwnik okazał się dla nas bardzo wymagający. Dobrze radził sobie na naszym torze zwłaszcza w pierwszej fazie zawodów. Dla nas wówczas tor nie był sprzymierzeńcem, chociaż tak naprawdę był taki sam jak na treningu. Szkoda, że tak się stało, ale zaważyły przede wszystkim bardzo słabe starty. Pod koniec udało nam się trochę podgonić wynik, ale było to już za późno aby myśleć o wygraniu - przyznał Ireneusz Kwieciński.

Szkoleniowiec KSM Krosno nie mógł być zadowolony z postawy mianowanego przed meczem na kapitana drużyny Kennetha Hansena oraz z jazdy Jana Jarosa i Martina Malka. - Kapitan na pewno nie zachwycił, zresztą tak jak i Czesi. Ciężko było jednak przewidzieć, że tak to się skończy. Janek Jaros dobrze pojechał w spotkaniu z Kolejarzem Opole, był też w piątek na treningu gdzie prezentował się solidnie. Natomiast Martina początkowo miało nie być. Wyszło jednak tak, że przyjechać nie mógł poobijany Aleksander Conda, a od składu musieliśmy odstawić Damiana Celmera, żeby spełnić minimalny limit KSM. Dlatego wielki ukłon w stronę Martina, bo w sobotę jeździł jeszcze w Austrii, ale przyjechał i szkoda tylko że mecz zakończył się dla niego tak pechowo - komentuje trener Wilków.

Liderami zespołu byli Borys Miturski (12+2) i debiutujący w tym roku przed krośnieńską publicznością Patrick Noergaard (12+1). - Postawa Borysa oraz Patricka na pewno cieszy i jest to dobry prognostyk przed następnymi meczami. Martwi mnie jednak to, że wystąpiliśmy w tym spotkaniu w teoretycznie najsilniejszym zestawieniu jakie możemy wystawić, mówię tu o seniorach, a wynik nie jest najlepszy. Musimy się teraz zastanowić co zrobić dalej. Mamy jeszcze kilku zawodników w zapasie, jednak ciężko powiedzieć, czy będą oni lepsi o tych którzy jeździli teraz. Być może trzeba coś zmienić z torem, czy doszlifować sprzęt. Jest trochę czasu do następnego spotkania, mamy teraz wyjazd i należy wyciągnąć jakieś wnioski z tej porażki, bo kolejne mecze łatwe nie będą - dodaje Kwieciński.

Wspomniany Martin Malek nie będzie dobrze wspominał tego spotkania. W jednym z biegów za metą zaliczył groźnie wyglądającą kraksę z Przemysławem Pawlickim (zobacz nagranie wideo z tego zdarzenia). Ireneusz Kwieciński uważa, że wszystko działo się w ferworze walki i nie doszukiwałby się tutaj winy żadnego z żużlowców. - Zawodnicy którzy do końca wyścigu walczą o punkty, na ostatnim wyjściu trzymają gaz do końca i teoretycznie jest tak, że ten który jest z przodu gaz trzyma trochę dłużej. Jeżeli zamknie go zbyt szybko, to drugi zawodnik będąc rozpędzonym nie jest wstanie wyhamować. Przemek Pawlicki wjechał na tor Martina i gdyby przytrzymał ten gaz jeszcze trochę dłużej, to pewnie do niczego by nie doszło. Stało się jednak jak się stało, ale ja bym tutaj niczyjej winy się nie doszukiwał - uważa trener KSM Krosno.

Najbliższy mecz Wilki 22 mają odjadą w Rawiczu z Kolejarzem. Nasz rozmówca nie ma jednak jeszcze wizji składu na ten pojedynek i niechętnie odnosi się do typowania, kto może się w nim znaleźć. - Trzeba będzie się dobrze zastanowić na kogo postawić i kto dobrze może pojechać na tym torze. Na razie nie chciałbym jeszcze jednoznacznie wypowiadać się w tym temacie. Do meczu są dwa tygodnie i trzeba będzie obserwować jak zawodnicy radzą sobie w różnych zawodach - przyznaje na koniec Kwieciński.

Ireneusz Kwieciński nie mógł być zadowolony z postawy Kennetha Hansena