Przed pierwszym wyścigiem nastąpiła tradycyjna uroczystość otwarcia sezonu w stolicy Wielkopolski. - Fakt, że się tutaj spotykamy, to zasługa wielu osób - przyznał Filip Suski, wiceprezes PSŻ Spółka z o.o. - Dlatego chciałem bardzo podziękować wiceprezydentowi miasta, Sławomirowi Hincowi, radnemu Maciejowi Przybylakowi, Zarządowi Okręgowemu PZMot, GKSŻ oraz naszym sponsorom z firmami Lechma i AGA Jakuba Andrzeja Grajewskiego na czele. Kibicom życzę, aby sezon dostarczył niezapomnianych emocji. Wierzę, że w tym roku uda nam się awansować do pierwszej czwórki - zakończył. Potem zaprzyjaźniony z klubem ksiądz odmówił modlitwę i poświęcił tor, a następnie do boju wyjechali już żużlowcy.
Poznański zespół do meczu przystąpił w okrojonym składzie - zabrakło zakontraktowanego kilka dni temu młodzieżowca Ilji Czałowa. Rosjanin nie został potwierdzony do startów przez władze polskiego żużla, bowiem jego macierzysta federacja - jak tłumaczyli gospodarze - zbyt długo wydawała zgodę na jego starty w Poznaniu. - Wygrała biurokracja - skwitował Mirosław Kowalik, szkoleniowiec Lechmy Poznań. Osłabieni byli także goście, w składzie których nie pojawił się Andriej Karpow, który ma złamany obojczyk. - To dla nas duża strata. Liczyłem, że zastępujący go Ronnie Jamroży zdobędzie więcej punktów - przyznał Adam Pawliczek, opiekun Rekinów.
Mimo dość wyraźnego zwycięstwa, spotkanie w stolicy Wielkopolski było wyrównane - aż siedem wyścigów zakończyło się podziałem punktów. Poznaniacy nieznaczną przewagę wypracowali sobie po gonitwie nr 4, w której para Robert Miśkowiak - Maciej Fajfer podwójnie pokonała Antonio Lindbaecka. Skorpiony dobrze wyszły ze startu, a potem "Misiek" umiejętnie prowadził młodszego kolegę. - Ten wyścig wzbudził, co zrozumiałe, duży aplauz kibiców, a i dla Macieja była to duża sprawa - komentował Kowalik. Dla Szweda, który przed spotkaniem w Poznaniu legitymował się średnią biegową równą 2,909, była to pierwsza podwójna porażka w tym roku.
Czarnoskóry zawodnik miał w tym meczu sporego pecha - w biegu nr 9 został wystawiony jako rezerwa taktyczna za Jamrożego i przez połowę wyścigu rybniczanie prowadzili podwójnie, ale sprzęt Lindbaecka zdefektował i zamiast 5 "oczek" przyjezdni musieli zadowolić się jedynie trójką Sławomira Drabika. - To był ważny bieg, ale w ogóle w tym meczu szczęście nam nie sprzyjało, bo defekty mieli też inni zawodnicy - przyznawał Pawliczek.
Podczas przedsezonowych sparingów w Poznaniu kibice oglądali wiele ciekawych wyścigów. W niedzielę walki na torze aż tyle nie było - zazwyczaj o wszystkim decydował pierwszy łuk, ewentualnie drugi, ale kilka gonitw mogło się podobać nawet najbardziej wybrednym fanom. Tak było w biegu nr 10, w którym po starcie niespodziewanie prowadził Mateusz Domański, ale już na drugim okrążeniu był ostatni, na czele trwała jednak wspaniała walka Lindbaecka z Peterem Ljungiem. Na mecie o "błysk szprychy" szybszy był Szwed z Rybnika. Jeszcze więcej emocji przyniósł bieg nr 13, w którym niemal na każdym łuku zawodnicy "tasowali" się. Ostatecznie wygrał Norbert Kościuch przed Schleinem i Lindbaeckiem. Po tej gonitwie gospodarze mieli 44 punkty i mogli cieszyć się z pierwszego w tym sezonie zwycięstwa.
- Wygraliśmy zdecydowanie, chociaż rywale to nie jest słaby zespół, przecież w ostatnim meczu wygrali z Bydgoszczą - powiedział Robert Miśkowiak, zdobywca 13 punktów. - Mecz mogę zaliczyć do udanych, nie wygrałem wprawdzie w ostatnim biegu, ale przegrać z Lindbaeckiem to nie ujma.
Na uwagę zasługuje fakt bardzo szybkiego przeprowadzania meczu przez sędziego Ryszarda Bryłę i obsługę poznańskiego toru, dzięki którym 15 biegów udało się odjechać w niecałe dwie godziny.
KS ROW Rybnik - 39
1. Rory Schlein - 8+1 (2,1*,d,3,2,0)
2. Daniel Pytel - 5+1 (0,2,2,d,1*)
3. Sławomir Drabik - 10 (2,2,3,1,2)
4. Ronnie Jamroży - 1+1 (d,1*,-,-)
5. Antonio Lindbaeck - 10+1 (1,3,d,3,1*,2)
6. Mateusz Domański - 2 (1,-,-,0,1)
7. Aleksandr Loktajew - 3 (3,0,0)
Lechma Poznań - 51
9. Norbert Kościuch - 11 (1,2,2,3,3)
10. Frank Facher - 7+2 (3,1*,1,2*,0)
11. Krzysztof Słaboń - 4+1 (1,0,1*,2)
12. Peter Ljung - 11 (3,3,2,0,3)
13. Robert Miśkowiak - 13 (3,3,3,3,1)
14. Maciej Fajfer - 5+1 (2,2*,0,1,w)
15. brak zawodnika
Bieg po biegu:
1. (66,37) Facher, Schlein, Kościuch, Pytel 4:2
2. (66,81) Loktajew, Fajfer, Domański 2:4 (6:6)
3. (66,62) Ljung, Drabik, Słaboń, Jamroży (d4) 4:2 (10:8)
4. (66,77) Miśkowiak, Fajfer, Lindbaeck, Loktajew 5:1 (15:9)
5. (66,94) Ljung, Pytel, Schlein, Słaboń 3:3 (18:12)
6. (66,46) Miśkowiak, Drabik, Jamroży, Fajfer 3:3 (21:15)
7. (66,70) Lindbaeck, Kościuch, Facher, Loktajew 3:3 (24:18)
8. (67,58) Miśkowiak, Pytel, Fajfer, Schlein (d4) 4:2 (28:20)
9. (68,25) Drabik, Kościuch, Facher, Lindbaeck (d1) 3:3 (31:23)
10. (67,57) Lindbaeck, Ljung, Słaboń, Domański 3:3 (34:26)
11. (68,01) Miśkowiak, Facher, Drabik, Pytel (d4) 5:1 (39:27)
12. (67,54) Schlein, Słaboń, Domański, Fajfer (w/dubl) 2:4 (41:31)
13. (68,02) Kościuch, Schlein, Lindbaeck, Ljung 3:3 (44:34)
14. (67,92) Kościuch, Drabik, Pytel, Facher 3:3 (47:37)
15. (68,02) Ljung, Lindbaeck, Miśkowiak, Schlein 4:2 (51:39)
Sędzia: Ryszard Bryła
NCD: w 1. biegu uzyskał Frank Facher - 66,37 sek.
Widzów: ok 4,5 tys. (ok. 60 gości)
Startowano wg I zestawu