Linus Sundstroem był bohaterem jednego z ciekawszych transferów, do którego doszło na zapleczu ekstraligi. Długo wydawało się, że pozostanie w Starcie, ale ostatecznie obie strony nie doszły do porozumienia. Zdaniem gnieźnian, Szwed zbyt długo czekał z zaakceptowaniem ich oferty, przez co zmuszeni byli sięgnąć po jego rodaka - Simona Gustafssona. - Wyznaczyliśmy termin, w którym mieliśmy podpisać kontrakt, Szwed miał jeden czy dwa dni, żeby się zdecydować, czego nie uczynił - tłumaczył nam Arkadiusz Rusiecki, prezes Startu. - Niestety, nie mogliśmy dłużej czekać, tym bardziej, że w tym czasie pojawiła się szansa, aby pozyskać Simona Gustafssona, zawodnika o podobnym potencjale do Linusa.
Linus Sundstroem
Bardzo dobra dyspozycja Sundstroema w ubiegłym sezonie (śr. biegopunktowa - 1,633) zaowocowała licznymi ofertami z innych ośrodków. W jego przypadku najczęściej wymieniano PSŻ Poznań i Orzeł Łódź. Kibice Skorpionów mieli nadzieję, że trafi do ich klubu, gdyż jeden z najlepszych meczów Szweda w polskiej lidze przypadł właśnie na pojedynek z zespołem ze stolicy Wielkopolski. Szybko jednak okazało się, że Sundstroem postawił na beniaminka I ligi, jak ustaliliśmy, głównie przez pryzmat bardzo dobrych opinii jakie słyszał na temat Orła. Istotnym jest, że o przenosinach Szweda do Łodzi poinformowaliśmy jako pierwsi w Polsce.
-> TALENT ZE SZWECJI TRAFI DO ŁODZI <-
- Na temat nowego kontraktu rozmawiałem nie tylko ze Startem Gniezno i Orłem, ale jeszcze z kilkoma innymi klubami - potwierdza Sundstroem. - Na temat Orła słyszałem wiele dobrego, więc nie miałem problemów z wyborem najlepszej oferty. Kiedy okazało się, że nie dojdzie do mojego porozumienia ze Startem, to zdecydowałem się postawić na beniaminka I ligi i pomóc mu w osiąganiu sukcesów. Szwed z sentymentem będzie wspominał swój poprzedni klub, w barwach którego dał się poznać jako bardzo utalentowany żużlowiec. - Ze Startem mam tylko dobre skojarzenia. Zarówno jeśli chodzi o klub jak i kibiców. Czułem się tam bardzo dobrze. Ani ja nie jestem zły na nich, ani oni na mnie. Jestem przekonany, że jeszcze wrócę do Gniezna.
Szwed z optymizmem spogląda w przyszłość
W nadchodzącym sezonie - zawodnik legitymujący się KSM 6,50 - będzie jednak ścigał się w drużynie Janusza Ślączki, co oznacza, że już w drugiej rundzie rozgrywek zmierzy się w Gnieźnie ze Startem. - Oczywiście to będzie bardzo dziwne przeżycie, przyjechać do Gniezna i zająć miejsce w boksie po przeciwnej stronie. Jednak pochodzę do tego bardzo spokojnie, jestem profesjonalistą, dlatego będę chciał zdobyć dla mojego nowego klubu jak najwięcej punktów. Sundstroem podkreśla, że najbliższy rok jest dla niego bardzo ważny. - To mój ostatni sezon w gronie juniorów, dlatego poprzeczkę ustawiłem sobie bardzo wysoko. Przede wszystkim zrezygnowałem z Premier League, żeby występy w Anglii nie kolidowały mi z meczami w Polsce.
Jako, że sezon zbliża się wielkimi krokami, to Sundstroem pomału kończy przygotowania ogólnofizyczne i kompletowanie swojego parku maszyn. Szwed przekonuje, że przez ostatnie miesiące na pewno nie próżnował, z czym zresztą nie sposób się nie zgodzić. - Pływam, biegam, gram w hokeja na lodzie, a wszystko po to, żeby być w jak najlepszej kondycji! Ponadto mogę wszystkich zapewnić, że sprzęt również będzie spisywał się bez zarzutów.