- Myślę, że to był dobry dzień dla Falubazu. Nie najlepszy natomiast dla mnie. Nie mam pojęcia co się stało. Jeden motocykl cały czas jakby tracił moc, a drugi wydawało się, że jest tak samo dobry, bo jeszcze na treningu w piątek wszystko to miarę przyzwoicie się zachowywało. A w niedzielę nie wiem, czy były inne warunki? Nie mam pojęcia. Obydwa po prostu przestały jechać - powiedział po Wielkich Derbach Ziemi Lubuskiej Rafał Dobrucki.
Czteropunktowa zaliczka przed rewanżem w Gorzowie nie stawia zielonogórzan w komfortowej sytuacji. Wychowanek Polonii Piła dość lakonicznie skomentował wynik, który udało się uzyskać Falubazowi. - Jest to niewysokie zwycięstwo, ale myślę, że wystarczy do wygrania dwumeczu - ocenił.
Po zdawkowych odpowiedziach Dobruckiego, można było wywnioskować, że zawodnik Falubazu nie jest w najlepszym humorze. - Nie mam powodów żeby się cieszyć. Najgorsze jest to, że nie znam przyczyn, dlaczego było tak słabo. Mam na razie jakieś domniemania, ale w niedzielę już niczego mądrego nie wymyślimy. Myślę, że trzeba to przeanalizować, wykorzystać te informacje, które mamy i zobaczymy co z tego wyjdzie. Zastanawia mnie tylko to, że obydwa motocykle, które się tu bardzo dobrze spisywały, tym razem nie jechały nic. Nie szło ze startu w ogóle, wszystko jechało nie tam, gdzie trzeba - przyznał 34-letni żużlowiec.
W rewanżu w Gorzowie łatwo nie będzie. - Nie wiem, trudno powiedzieć. Nie wiem, czy gospodarze mocno naciskali, żeby ten tor tak mocno ubijać? Jeśli tak, to postawili na swoim. Start był zupełnie inny niż na treningu i niż wcześniej bywało. Pogoda też była niepewna i to może stąd. Nie jest to jednak tłumaczenie. Tor był taki sam dla wszystkich - zakończył Rafał Dobrucki.