- Nie ukrywamy, że dzisiejsza decyzja centrali wprowadziła spory zamęt w naszych szeregach - mówił w środę Rafał Nejman, wiceprezes klubu. - Należy pamiętać, iż o spotkaniu dowiedzieliśmy się kilka godzin temu i nie pozostało nam zbyt dużo czasu na przysłowiowe zapięcie na ostatni guzik wszystkich spraw związanych z organizacją i samym wyjazdem na Węgry. Sami zawodnicy przyjęli wiadomość o piątkowym spotkaniu z zaskoczeniem, jednak - jak sami podkreślają - są zawodowcami i takie sytuacje są wkalkulowane w ten sport.
Sternik klubu ze stolicy Wielkopolski zwraca również uwagę na ekonomiczny wymiar decyzji. - Wydaje się, iż nasza konfrontacja z drużyną z Miszkolca w pełni pasuje do starego powiedzenia - "biednemu wiatr w oczy". Tajemnicą poliszynela są spore wydatki, jakie klub musi zainwestować w tak daleki wyjazd. Przejazd, nocleg dla zawodników i mechaników - to wszystko pochłania niemałe środki z klubowego budżetu. A jeśli pomnożymy tą sumę razy trzy - wychodzi pokaźna kwota, której nikt nam nie zwróci. W dodatku prognozy pogody dla Miszkolca na najbliższe dni nie napawają optymizmem. Może się zatem okazać, iż piątkowy termin nie będzie ostatnim w tym sezonie...