Pedersen, podobnie jak pozostali zawodnicy, nie był zwolennikiem tego, aby spotkanie doszło do skutku. Inaczej całą sytuację widział sędzia Leszek Demski z Ostrowa Wielkopolskiego i w rezultacie zawodnicy wyjechali na tor, choć jazda momentami niewiele miała wspólnego z żużlem. - Moim zdaniem spotkanie nie powinno w ogóle się rozpocząć. Było zbyt niebezpiecznie, tor stwarzał ogromne zagrożenie. Już pierwszy bieg to pokazał. Zawodnicy walczyli, aby utrzymać się na motocyklu. Dobrze, że nie skończyło się to większą ilością wypadków. Na pewno wielkim błędem była decyzja o rozpoczęciu tych zawodów - krytykował Pedersen.
Dziesięciopunktowa porażka nie stawia "Jaskółek" na straconej pozycji w kontekście rewanżu na własnym torze, gdzie tarnowianie są niezwykle mocnym zespołem. Dodatkowo szeregi Taurona wzmocni Martin Vaculik, który nie doszedł jeszcze do pełni sił po kontuzji. - Ciężko przewidzieć, jak będzie w rewanżu. Przyjechaliśmy tutaj z zamiarem wygranej, jednak jak zobaczyliśmy tor, to wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno. Tak jak mówię, walczyliśmy o to, aby utrzymać się na motocyklu.
Duńczyk na wymagającym częstochowskim torze radził sobie w kratkę i dobre biegi przeplatał ze słabymi. - Zdobyłem sześć punktów w trzech biegach. Oczywiście zawsze chciałbym zdobywać więcej punktów, ale trzeba przyznać, że w tych warunkach było bardzo trudno - kończy Bjarne Pedersen.