- Łatwo nigdy nie jest i w niedzielę zapewne też nie będzie. To, że jesteśmy stawiani w roli faworytów wcale nie oznacza, że na pewno to spotkanie wygramy. Sądzę, że to będzie bardzo zacięty, wyrównany mecz i rozstrzygnie się on dopiero w ostatnim wyścigu - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Gapiński.
Pierwsze mecze w tym sezonie w wykonaniu "Gapy" bardzo różniły się od tych z zeszłego roku, którymi zaskarbił sobie sympatię gorzowskiej Stali. Ostatni rezultat przeciwko Falubazowi Zielona Góra, kiedy to Tomek wywalczył 10 punktów, wlał w serca gorzowskich kibiców, jak i samego zawodnika, nadzieję, że zacznie on znów przyzwyczajać fanów do dwucyfrowych zdobyczy. Oczywiście Tomek jest ostrożny w rokowaniach przed pojedynkiem w Częstochowie. - Moja forma w stosunku do początku sezonu idzie w górę i to mnie cieszy. Zanotowałem ostatnio dobre wyniki w Polsce, a także w Szwecji w związku z tym jestem zadowolony. Na pewno to, że startowałem w Częstochowie będzie dla mnie jakimś plusem, ale nie oznacza to, że zagwarantuje pokaźną zdobycz punktową. Oczywiście chciałbym tego bardzo i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby tak się stało. Wraz z kolegami postaramy się osiągnąć taki wynik, aby cieszył on nas, kibiców i zarząd - oznajmił nasz rozmówca.
Tomek Gapiński trafił do częstochowskiego klubu w roku 2008 i był mu wierny przez dwa sezony. Podczas tych dwóch lat zyskał sobie sporą sympatię u wielu tysięcy biało-zielonych kibiców, którym bardzo trudno przyszło oswoić się z myślą, że ich ulubieniec postanowił zmienić drużynę. W Częstochowie wciąż o Gapińskim mówi się w ciepłych słowach. Sam zawodnik przyznał, że niedzielna konfrontacja ma dla niego szczególne znaczenie. - Startowałem we Włókniarzu przez dwa lata i wspominam je bardzo miło. Złożyło się tak, że musieliśmy się rozstać, ale nie zapomniałem o wszystkim, co mnie w Częstochowie dobrego spotkało. Dlatego zgodzę się z tym, że ten mecz będzie dla mnie szczególny. Będę chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony i pokazać częstochowskim kibicom dobry żużel w moim wykonaniu - powiedział wychowanek pilskiej Polonii.
"Gapa" w ciągu wspominanych dwóch lat spędzonych w Częstochowie odbudował swoją formę. Mimo, że opuścił on ekipę spod znaku lwa, jej losy nie są mu obojętne. Według niego Włókniarza nie należy definitywnie skreślać. - Chłopacy zwyciężyli dwa mecze do tej pory i tego im nikt nie zabierze. Ja przed sezonem ostrzegałem przed Włókniarzem i nie skazywałem tej drużyny na porażki, mimo, że skład jest teoretycznie słabszy. W Częstochowie jeździ jednak wielu walecznych i ambitnych zawodników, którzy mają coś do udowodnienia i na pewno nie będzie z nimi łatwo nikomu. Do końca sezonu pozostało jeszcze wiele meczy i szanse na utrzymanie się Włókniarz ma spore. My jedziemy do Częstochowy powalczyć i napsuć gospodarzom nieco krwi - zakończył.