- Początek był w miarę przyzwoity, ale chyba podróż całonocna z Gorican dała się trochę we znaki, bo nie czułem się najlepiej w końcówce zawodów. Trzeba było mimo to jechać, ale myślę, że nie było chyba tak źle - podsumował zawodnik Falubazu.
Niektórzy zawodnicy zielonogórskiej drużyny twierdzili, że nawierzchnia była nieco inna niż dotychczas. Jak do tych słów ustosunkowuje się Dobrucki? - Tor był inny, ale to nie był problem. Każdy się lekko poprzestawiał i było OK. Było widać, że wszyscy jadą dosyć dobrze. Kolejny krok do przodu - stwierdził.
Czy zdaniem Rafała osiemnaście punktów przewagi w niedzielnym meczu wystarczy do wywiezienia bonusa z Częstochowy? - Myślę, że tak.
Po derbach Ziemi Lubuskiej, które miały miejsce w Gorzowie, prezes Dowhan nie ukrywał, że jest zawiedziony postawą zarówno Amerykanina Grega Hancocka, jak i Rafała Dobruckiego. Zapowiadał, iż porozmawia z zawodnikami przed niedzielnym meczem. Sugerował także, iż być może pozwoli odpocząć "Dobrusowi" przy kolejnym pojedynku. Co na to sam zainteresowany? - Nic mi nie wiadomo na ten temat. Dowiedziałem się o tym od dziennikarzy. Nie było żadnych rozmów między nami. Każdy widział, jaka była sytuacja w Gorzowie. Nie mam sobie nic do zarzucenia - odpowiedział.
Czy możliwość odsunięcia od składu zmobilizowała go tym bardziej przed pojedynkiem z Włókniarzem Częstochowa? - Jestem zmobilizowany cały czas, niepotrzebne mi są rozmowy z kimkolwiek. Robię swoje. Jeżeli to się komuś nie podoba, to trudno. Ja się staram cały czas. Myślę, że to widać. W kontekście jednego biegu w Gorzowie nie należy wysnuwać pochopnych wniosków - skomentował.
W niedzielnym pojedynku zabrakło punktów Grega Hancocka oraz Fredrika Lindgrena. Mimo to drużyna wygrała wysoko. Czy zdaniem żużlowca Falubaz jest mocny? - Jedzie się tak jak pozwala przeciwnik. Tym razem przeciwnik pozwolił na więcej niż pozwoli nam Unia Leszno - zakończył.