Zarząd Stali proponuje spotkanie

W czwartek w siedzibie gorzowskiego klubu odbyła się kolejna konferencja prasowa Caelum Stali. Tym razem spotkanie z dziennikarzami było okazją do przedstawienia sytuacji związanej ze zdarzeniami, które miały miejsce podczas ostatniego pojedynku derbowego oraz zapowiedzi sobotniego finału Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych.

Na konferencji prasowej obecni byli prezes gorzowskiej Stali Władysław Komarnicki, dyrektor Ireneusz Maciej Zmora oraz trener gorzowskiej młodzieży Piotr Paluch.

Na początku głos w sprawie zajścia, które miało miejsce podczas ostatnie meczu ligowego z Falubazem Zielona Góra zabrał Władysław Komarnicki:

- Zastanawialiśmy się po ostatnich derbach jak mamy zareagować jako klub, a ja jako prezes. Cała żużlowa Polska była poruszona tym bandyckim wydarzeniem, które miało miejsce podczas tego meczu. Rzucenie siedziskiem przez tego zbója, bo nie można w tym przypadku mówić kibica, i to, że reszta fanów nie zareagowała napawa mnie smutkiem. Nie powinno też być takiej sytuacji, że do dnia dzisiejszego nie wiemy kto to jest. Uznajemy, że czas przerwać tą sytuację, która ma miejsce. Zawsze byliśmy przeciwko takim wyczynom bandytów i szowinistów. Być może nie spotkalibyśmy się tutaj i może byśmy to przemilczeli, gdyby nie fakt, że również nasi pracownicy po meczu zostali pobici przez bandytów. W związku z tym, że to jest kolejny raz, a klub ZKŻ i zarząd nie panuje nad tym, nasza propozycja jest taka, żeby nastąpiło spotkanie zarządów obu lubuskich klubów. Toczy się kula, która zabiera nam dumę. Nie chcemy tego co jest na stadionach piłkarskich. Zawsze byliśmy dumni z tego, że to jest święto rodzinne i wspaniałe wspomnienia. Nie ważne jest miejsce spotkania, ale czas najwyższy żebyśmy usiedli razem i próbowali temu zaradzić. Nie mówię tego dlatego, że u nas mamy idealnych kibiców, bo od czasu do czasu też coś się zdarzy, ale zauważcie coraz częściej z zielonogórskiej strony. Chcemy usiąść, żeby opracować wspólny komunikat i schematy działania - powiedział prezes Caelum Stali Gorzów.

Władysław Komarnicki liczy na spotkanie z zielonogórskimi działaczami pomimo faktu, iż w sądzie nadal nie została wyjaśniona sporna sprawa obu klubów. - To pan Dowhan podał mnie do sądu. Myślę, że ten proces schodzi na dalsze tory i on jest nieistotny w stosunku do tego co się dzieje. Musimy jako zarządy zacząć współpracować, bo nie może być taka sytuacja, że są bandyckie i szowinistyczne ruchy ze strony tych, którzy nie powinni się mienić kibicami. Jeżeli nie będzie nagłej reakcji ze strony policji i prokuratury, to może być tak jak na stadionach piłkarskich, a tego naprawdę nie chcemy. To jest mój krzyk rozpaczy - usiądźmy i porozmawiajmy - apelował na czwartkowej konferencji prezes Stali Gorzów.

Derby Ziemi Lubuskiej wymagają obecnie wiele pracy w zakresie bezpieczeństwa i zabezpieczenia imprezy, jak się okazuje i to nie było w pełni skuteczne. - Nie chciałbym stosować żadnych dodatkowych krat, bo to już przechodzi ludzkie pojęcie. Apeluje do prokuratory i polskiej policji - nie zostawcie tego. W tym budynku mieliśmy spotkanie przed meczem i komendant Kowalski zapewniał nas, że oprócz naszego monitoringu oni także będą prowadzić nagrania sektorów gości. Mamy już czwartek, a nadal nie mamy twarzy tego łobuza. Wszystko idzie nie tak jak powinno być - podsumował Komarnicki.

Chwilę później głos w tej sprawie zabrał dyrektor Stali Ireneusz Maciej Zmora: - Regulamin dyscyplinarny zawiera katalog kar, które mogą zostać nałożone w tym przypadku na klub zielonogórski. Gdyby poleciało na tor drugie krzesełko i mecz został przerwany, wówczas karę dostałby klub z Zielonej Góry. Regulamin nie określa jednak jaka to byłaby kara, czy byłby to walkower, czy kary pieniężne, a o tym decydowałaby komisja. Nie zmienia to jednak faktu, że za zachowanie kibiców Falubazu odpowiada klub zielonogórski. My jako organizator wypełniliśmy wszystkie formalności i ani sędzia, ani komisarz, nie mieli do nas żadnych zastrzeżeń odnośnie pracy gorzowskich służb. Nam pozostaje tylko pomóc w działaniu policji, znaleźć tego przestępce oraz tych, którzy zniszczyli siedzenia na gorzowskim obiekcie. Klub zielonogórski nie jest stroną jeżeli chodzi o zniszczone krzesełka, gdyż on wykonał dla Stali Gorzów zlecenie sprzedaży biletów, a to osoba, która kupuje bilety zawiera umowę cywilno-prawną z klubem. W regulaminie imprezy jest punkt, który mówi o tym, że każdy, który kupuje bilet ma zająć swoje miejsce i ponosi za nie odpowiedzialność. Z Zielonej Góry dostaliśmy listę, gdzie było: imię, nazwisko, numer PESEL każdego kibica i konkretne numery siedzeń. Weryfikacja tych miejsc zostanie zakończona i wysłana do policji, w związku z tym zgłaszamy zniszczenie mienia. Wszystkie materiały video z monitoringu, zapis ciągły z wydarzeń na torze i nagrania TVP zostały przekazany policji. Pamiętajmy jeszcze, że każdy kibic wchodzący na sektor gości był dokładnie kamerowany ze zbliżeniem na dowód tożsamości. Było takich 800 osób, więc trzeba wszystkie twarze dokładnie zweryfikować i porównać z materiałem filmowym, który był podczas spotkania.

Rzucanie siedzonkami oraz połamane krzesełka to nie jedyne wydarzenia jakie miały miejsce. Niestety poza stadionem również doszło do sytuacji, które nie powinny mieć miejsca przy okazji spotkania żużlowego. Jak już informowaliśmy pobici zostali kibice i pracownicy gorzowskiego klubu, dodatkowo zdewastowane zostały cztery miejskie autobusy. Po zakończonym meczu kibiców zielonogórskiej drużyny żużlowej odwoziły cztery autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacji w rejon dworca kolejowego Zamoście, skąd fani Falubazu mieli udać się w dalszą drogę do Zielonej Góry. W trakcie stosunkowo krótkiej podróży miejskimi autobusami zostały powyrywane wszystkie młotki bezpieczeństwa w każdym z czterech pojazdów. W trzech z nich uszkodzone zostało dość poważnie poszycie dachu wewnątrz pojazdu, z kolei w jednym z nich nadpalona została podłoga.

- Za bezpieczeństwo na terenie stadionu odpowiada organizator, czyli klub, a za wydarzenia poza murami odpowiada policja, więc sprawa dotycząca tych autobusów i wydarzeń jest po stronie policji. My jako klub oczywiście to monitorujemy, jesteśmy tym zainteresowani, bo zostali pobici nasi kibice i pracownicy, ale cała część operacyjna jest po stronie policji - dodał dyrektor gorzowskiego klubu.

Na koniec głos w sprawie najbliższych zawodów na stadionie im. Edwarda Jancarza zabrał trener Piotr Paluch. - Finał Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych na naszym torze już w sobotę. Bardzo fajna impreza, gdzie możemy, a nawet powinniśmy zdobyć złoty medal. Jesteśmy w stanie wygrać z każdym z tych zawodników, a w naszej drużynie pojadą wychowankowie: Łukasz Cyran, Adrian Szewczykowski i Paweł Zmarzlik. Nie ma w tym gronie Przemka Pawlickiego, ale on jeździ na bieżąco w różnych ligach, więc lepiej jak pojadą nasi zawodnicy, których też stać na złoto. Jesteśmy na swoim torze, który znamy bardzo dobrze, a potrafią wygrywać z tymi rywalami nie tylko u siebie. Wszystkie drużyny będą groźne, ale my mamy wyrównaną trójkę i wierzę w zwycięstwo.

Komentarze (0)