- Dobrze, że znalazłem czas na ten obóz. Pobędę trochę z chłopakami w warsztacie, co jest bardzo istotne, gdyż mój team uległ małej przebudowie. Ja muszę dobrze poznać ich, oni mnie, a wtedy wszystko na pewno będzie świetnie funkcjonować - powiedział Pedersen.
Duńczyk do niedawna znajdował się w poważnych tarapatach finansowych, ponieważ opuścił go główny sponsor, a inny ważny darczyńca zmniejszył kwotę przeznaczaną na wsparcie dla trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Świata. Na szczęście Nickiemu ostatecznie udało się pozyskać nowego głównego sponsora. - W przerwie zimowej musiałem podjąć wiele ważnych decyzji. Musiałem zmusić się do twórczego myślenia. Jestem żużlowcem i pieniądze zarabiam na torze. Zostało mi jeszcze około pięć lub sześć lat jazdy, więc dobrze byłoby zaoszczędzić trochę grosza - dodał Nicki.
W ubiegłym sezonie 32-latek utracił tytuł IMŚ na rzecz Jasona Crumpa i teraz zamierza uczynić wszystko, żeby po raz czwarty w karierze stanąć w czempionacie na najwyższym stopniu podium. - Numer szósty na plecach na pewno zadziała na mnie motywująco. Nie mogę niczego obiecać, ale będę ciężko pracował, żeby ponownie znaleźć się na szczycie. Już nie mogę doczekać się pierwszej konfrontacji z przeciwnikami - zakończył zawodnik Stali Gorzów.
Przed Nickim Pedersenem bardzo pracowite dni. Po turnieju Ben Fund Bonanza weźmie on bowiem udział w meczu z okazji 40-lecia żużla w Peterborough (15.03.) oraz Memoriale Boba Kilby'ego w Swindon (18.03.).