Po przegranym meczu zawiesili go na rok. Zamiast żużla wybrał pieniądze

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski

Józef Kafel całą swoją karierę spędził we Włókniarzu Częstochowa. Nie były to łatwe lata dla klubu, a jego samego działacze obarczyli winą za przegrany baraż i zawiesili. Właśnie obchodzi 66. urodziny.

W tym artykule dowiesz się o:

Józef Kafel  to jedna z legend klubu, który reprezentował przez czternaście sezonów. Rozpoczynał karierę, gdy częstochowski zespół rywalizował jeszcze na najwyższym poziomie ligowym, choć były to już ostatnie lata medalowej świetności Włókniarza.

Następnie nadeszły trudne czasy. Klub przez dekadę występował w II lidze, zajmując ostatnie miejsca w tabeli. Zmagał się z poważnymi brakami organizacyjnymi i finansowymi, ale Kafel mimo to pozostał wierny drużynie. Był jej kluczowym zawodnikiem i niemal w każdym sezonie osiągał średnią powyżej 2 punktów na bieg. Otrzymywał wiele propozycji transferowych, lecz zdecydował się zostać w Częstochowie.

ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski

Choć oddał klubowi wiele, jego rozstanie z Włókniarzem miało burzliwy przebieg. W 1987 roku drużyna walczyła w barażach o awans do ekstraligi z Unią Tarnów. W pierwszym meczu na wyjeździe poniosła porażkę 39:51, a w rewanżu musiała odrobić straty. W decydującym spotkaniu Kafel zawiódł oczekiwania, zdobywając łącznie 7 punktów. Rozpoczął dobrze, przywożąc "dwójkę" i "trójkę", ale w kolejnych trzech wyścigach dorzucił zaledwie 2 "oczka".

Po wygranej 46:44 spadła na niego fala krytyki. Ówczesne władze Włókniarza, z prezesem Zdzisławem Jałowieckim na czele, oskarżyły go o sprzedanie meczu, czyniąc go kozłem ofiarnym. W efekcie Kafel został zawieszony na rok, mimo że tłumaczył swoją słabszą dyspozycję problemami zdrowotnymi.

- Do tego spotkania przystąpiłem po kontuzji. Podczas testów motocykli w Rybniku doznałem poważnego urazu i trafiłem do szpitala. Następnego dnia opuściłem go na własne żądanie. Nie byłem w optymalnej formie, a tor był wyjątkowo trudny. Im dłużej jechaliśmy, tym większe tworzyły się dziury, co sprawiało mi spore problemy. Zarząd chciał znaleźć winnego i padło na mnie - mówił po latach Józef Kafel w programie "W Paszczy Lwa" na kanale "Czewa TV" na YouTube.

Po rocznej przerwie wrócił do ścigania i ponownie reprezentował Włókniarza. Jego wyniki były jednak dalekie od wcześniejszego poziomu. Jak sam przyznał, przez niemal rok nie miał okazji trenować na motocyklu. Aby utrzymać rodzinę, musiał podjąć pracę zarobkową i nie przygotowywał się do sezonu zimą. Wiosną odnowił licencję i ponownie stanął na torze.

Przez kolejne trzy sezony pozostawał związany ze sportem, lecz w 1992 roku zakończył karierę. - Nie było mnie stać na dalsze starty. Musiałem dopłacać do jazdy. Moje zarobki wynosiły 800 tysięcy złotych, a samo utrzymanie mieszkania pochłaniało 1,1 mln. Prezes nie zrobił nic, by mi pomóc, a zamiast tego sprowadził innego zawodnika za znacznie większe pieniądze, który nie osiągnął takich wyników jak ja - wspominał.

Ówczesny prezes Janusz Tobijański podjął decyzję o zakontraktowaniu Cezarego Owiżyca i Leszka Matysiaka w miejsce Kafla, lecz ich rezultaty były gorsze od wyników wychowanka klubu. Kiedy pojawiła się kolejna oferta powrotu na tor, Kafel odmówił.

- To było nieprzemyślane posunięcie. Później kierownik dzwonił do mnie i pytał, czy nie chciałbym wrócić. Miałem już wtedy dobrą pracę za granicą i zobaczyłem, że można dobrze zarabiać bez dokładania do sportu. Wybrałem stabilność finansową dla rodziny - dodał.

Kilkukrotnie wracał do Włókniarza jako trener, zawsze w trudnych momentach. W 1998 roku przejął drużynę po spadku z I ligi, próbując przywrócić ją do elity, co jednak się nie udało. W 2016 roku ponownie objął funkcję szkoleniowca, gdy klub odbudowywał się po rocznej przerwie w rozgrywkach. Obecnie nadal pracuje w Włókniarzu, koncentrując się na rozwoju młodych zawodników.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści