Sebastian Pydzik jest jednym z wychowanków Włókniarza Częstochowa, który certyfikat żużlowy uzyskał w mistrzowskim dla zespołu sezonie - 2003. On sam wówczas nie miał okazji, by przyczynić się do ostatniego w historii klubu złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski, bowiem w lidze zadebiutował dopiero 1 maja 2005 roku. Do Częstochowy zawitał wówczas Atlas Wrocław. Pydzik na torze zaprezentował się raz, ale punktów nie udało mu się zdobyć.
- Ten ligowy debiut mógł być bardziej udany, gdyby nie upadek na pierwszym łuku Mateusza Szczepaniaka, z którym udało nam się dobrze wyjść spod taśmy. W powtórce niestety "zjadł mnie" stres - przyznał Pydzik w jednym z wywiadów z autorem tego tekstu.
W biało-zielonych barwach wystąpił także w kolejnym sezonie, a w 2007 roku został wypożyczony do węgierskiego Speedway Miszkolc. Miał wtedy dostać szansę z prawdziwego zdarzenia i mógł liczyć na regularne występy. Częste kontuzje pokrzyżowały jednak jego plany i na dobrą sprawę przekreśliły marzenia, by iść śladami swojego ulubionego żużlowca.
ZOBACZ WIDEO: "To jest sygnał". Apeluje do władz żużlowych o zmianę regulaminu
- Imponowała mi jazda Andreasa Jonssona. Od niego dostałem swój pierwszy kevlar, co było wielkim przeżyciem - mówił Pydzik. Jego pasja do żużla zrodziła się w dzieciństwie, gdy wychowywał się w dzielnicy, gdzie znajduje się stadion. - Resztę można sobie dopowiedzieć - dodawał z uśmiechem.
Największym sukcesem sportowym częstochowianina było czwarte miejsce w Memoriale Lubosa Tomicka w 2005 roku. Jednak dla niego sam fakt reprezentowania ukochanego klubu był spełnieniem snów. - Pokazałem, że marzenia się spełniają, jeśli się w nie wierzy - podkreśla.
Kariera Pydzika zakończyła się w 2008 roku z powodu poważnej kontuzji kręgosłupa. Po zakończeniu jazdy na torze związał się z żużlem jako mechanik. Pracował z Nickim Pedersenem, z którym świętował mistrzostwo świata w 2008 roku. Kolejnym pracodawcą Pydzika był jego imiennik - Sebastian Ułamek.
- U Nikiego pracowałem razem z jego mechanikiem pochodzącym z Węgier - Luigim Barathem. Miałem też okazję świętować wspólnie z jego teamem mistrzostwo świata, które przypieczętował ostatnim turniejem GP w Bydgoszczy. Po tym sezonie podjąłem współpracę z Sebastianem Ułamkiem, który w tamtym czasie awansował do cyklu Grand Prix - dodał Sebastian Pydzik.
Po zakończeniu kariery zaczął pracę w salonie samochodowym Forda, a wraz z żoną wychowywali syna Nikodema. Jak przyznał były żużlowiec - nie zamierzał zaszczepiać w nim chęci do jazdy w lewo, o ile on sam nie zechciałby spróbować swoich sił. Szczęśliwym rodzicom wystarczyło, by jego kontakt z czarnym sportem ograniczał się do roli kibica.
Dziś Sebastian Pydzik jest kierownikiem sprzedaży flotowej samochodów marki Nissan.