Indywidualne mistrzostwo świata juniorów, zwycięstwo w Speedway of Nations 2, Drużynowe Mistrzostwo Polski oraz tytuł najlepszego młodzieżowca w PGE Ekstralidze. To tylko część wszystkich sukcesów, które w tym roku na swoim koncie zapisał Wiktor Przyjemski. Do pełni szczęścia reprezentantowi naszego kraju brakuje złotego medalu na krajowym podwórku w rywalizacji indywidualnej.
- Faktycznie. To jest moja bolączka, ale większość zawodników tak ma. Nawet Mateusz Cierniak nie zdobył złota MIMP. Zawsze śmialiśmy się, że ten turniej wcale nie jest taki łatwy. W tym roku mi się nie udało. Mam nadzieję, że w przyszłym będzie lepiej. Tylko muszę dalej pracować i cały czas trenować, aby stawać się coraz lepszym zawodnikiem - przyznał Przyjemski w rozmowie z polskizuzel.pl.
Zawodnika zapytano, dlaczego łatwiej zostać mistrzem świata juniorów, niż wygrać polski czempionat. - Nie mam pojęcia. Może dlatego, że często są wybierane dosyć specyficzne tory. Tym razem finał odbył się w Krośnie, gdzie wcześniej tylko raz miałem okazję pojeździć. Koledzy startowali tam częściej. Bartek Bańbor pochodzi z tamtych okolic, Kuba Krawczyk startował w barwach klubu z Ostrowa. Ja za dużo okazji nie miałem, ale w każdych warunkach trzeba dawać sobie radę. Nie ma co szukać wymówek. Zazwyczaj w MIMP wygrywa zawodnik, na którego się nie stawia. Mam nadzieję, że w następnym sezonie będzie to u mnie lepiej wyglądało. Może będzie chociaż podium - skomentował reprezentant Polski.
Jak wyglądają przygotowania do nowego sezonu u Wiktora Przyjemskiego? - W tygodniu cały czas trenuję. Od czterech lat przygotowuję się z tym samym trenerem od przygotowania fizycznego. Dokładam motocross, zimą lubię pojeździć na wszystkim, co tylko ma silnik. Chodzę jeszcze na basen, aby troszkę wyluzować. Tak w skrócie wyglądają moje przygotowania. Później dojdą obozy. Na pewno z kadrą i z moim klubem z Lublina. Zawsze śmieję się, że okres zimowy jest bardziej napięty niż grafik żużlowy.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców