Przed ostatnią rundą tegorocznego cyklu Polak ma aż 22 punkty przewagi nad drugim Robertem Lambertem i jest już pewny zdobycia złotego medalu (w jednych zawodach można zdobyć maksymalnie 20 "oczek").
Przed turniejem w Danii oprócz Lamberta, Zmarzlikowi zagrozić mógł jeszcze Fredrik Lindgren, ale Szwed przez cały wieczór spisywał się słabo, nie awansował do półfinałów i tym samym pogrzebał szanse na tytuł.
Do finałowego wyścigu natomiast awansowali i Zmarzlik i Lambert. Polak nie zagwarantowałby sobie zdobycia złotego krążka tylko w sytuacji, gdyby Brytyjczyk wygrał (pierwszy raz w karierze), a on przyjechał do mety na trzecim bądź czwartym miejscu.
ZOBACZ WIDEO: Przyjemski o torze w Bydgoszczy. Czy da radę się na nim odnaleźć?
- Proszę państwa wstajemy z kanap, z foteli, z taboretów - doniośle na antenie Eurosportu komentował przed startem finału Michał Korościel. Napięcie było spore, a po starcie... Lambert objął prowadzenie i pomknął po pierwsze w karierze zwycięstwo w Grand Prix, z kolei Zmarzlik był dopiero trzeci.
Na drugim łuku 29-latek zdołał jednak wyprzedzić Andrzeja Lebiediewa, co uczynił też czwarty Maciej Janowski i dzięki temu Bartosz Zmarzlik zdobył swój piąty tytuł indywidualnego mistrza świata, a na podium zawodów w Danii mieliśmy dwóch Polaków. - W tej chwili jest mistrzem świata! - komentował Michał Korościel w momencie, kiedy Polak wyprzedził drugiego Łotysza.
Nagranie z wyścigu finałowego: