Żużel. Ocenia kalendarz Grand Prix. Ma kilka zarzutów do organizatorów

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: podium cyklu Grand Prix 2023
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: podium cyklu Grand Prix 2023

- Discovery podchodzi do tego bardzo biznesowo i jeśli się coś nie opłaca, to po prostu nie jest robione - stwierdził Krzysztof Cegielski w rozmowie z naszym portalem. Ekspert nie ukrywał, że w momencie zmiany organizatora GP miał pewne nadzieje.

W listopadzie organizatorzy Speedway Grand Prix ogłosili kalendarz przyszłorocznego cyklu. Najlepsi zawodnicy świata wezmą udział w 11 turniejach, w tym w czterech w Polsce. To oznacza, że względem zeszłorocznych mistrzostw odbędzie się jedna runda więcej.

Tak jak w minionym sezonie żużlowcy będą ścigać się w Warszawie (11 maja), Gorzowie (29 czerwca) i Toruniu (28 września). Ponadto GP wróci do Wrocławia (31 sierpnia). Drugą zmianą jest zastąpienie Teterow torem w Landshut. Więcej różnic jednakże nie ma.

- Nie spodziewałem się czegoś innego. Kiedy Discovery przejmowało prawa do organizacji Grand Prix, wiele osób pytało mnie, gdzie teraz będą odbywały się turnieje. Wówczas pojawiały się głosy, że cykl pojawi się w nowych i niecodziennych miejscach. Zawsze odpowiadałem, że byłoby to piękne, ale nie zdziwię się, jak skończy się na Malilli, a po drodze będzie jeszcze Teterow - powiedział Krzysztof Cegielski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Największy hit giełdy transferowej? Znany dziennikarz nie ma wątpliwości, kto zasłużył na ten tytuł

Przypomniał jednocześnie, że wielokrotnie wszyscy mogli usłyszeć o innych zapewnieniach, jednak nie są one w żaden sposób realizowane. Jego zdaniem wszystko spowodowane jest biznesowym podejściem organizatorów, którzy chcą jak najszybciej odzyskać środki zainwestowane w przejęcie praw do SGP. Dla przykładu polscy kibice muszą dodatkowo płacić za oglądanie większości rund, a w innych krajach są one ogólnodostępne.

- Miałem nadzieję, że tak potężny koncern jest w stanie na początku zainwestować w swój produkt, aby dać coś od siebie, poza środkami, które wydano na same prawa. Discovery podchodzi do tego bardzo biznesowo i jeśli się coś nie opłaca, to po prostu nie jest robione. Myślałem, że GP pojawi się nowych miejsca, w których na pewno trzeba by było przeznaczyć sporo pieniędzy, żeby zainteresować nowych kibiców. Tego nie ma - przyznał ekspert żużlowy.

Porównał on także obecne czasy, do lat 2001-2003, a więc okresu, w którym sam miał okazję jeździć w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Prezes stowarzyszenia żużlowców „Metanol” przypomniał, że wówczas turnieje Grand Prix pojawiły się na stadionach olimpijskich w Sydney oraz Sztokholmie. Do tego cykl zadebiutował w Cardiff, czy Kopenhadze.

- Wtedy wszyscy narzekali, ale pojawiały się różne pomysły. Starano się pokazywać żużel nie tylko w nowych miejscach, ale również w dużych miastach. Tego też oczekiwali sponsorzy. Chcieli pojawiać się w większych miejscowościach, gdzie oprócz oglądania "czarnego sportu", można było zrobić inne rzeczy. Część sportowa to jest tylko jeden z elementów zawodów GP. Do dużych miast łatwiej przeciągnąć kibiców i sponsorów - stwierdził nasz rozmówca.

- Trudno znaleźć inną dyscyplinę, w której w perspektywie 20 lat bardziej się cofamy, niż rozwijamy. Jest to przykre, ale taką mamy w tej chwili sytuację - podsumował Krzysztof Cegielski.

Czytaj także:
Kolejna spółka Skarbu Państwa w polskim klubie. "To nieporozumienie"
Żużel. Transfery last minute tylko dla najbogatszych. Znamy ceny za juniorów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty