Choroba owiana tajemnicą. Cierpią na nią niemal wszyscy zawodnicy. "Boją się, że to się wyda"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Robią wszystko, by ukryć ten problem. Nie chcą mówić pod nazwiskiem, bo mogłoby to osłabić pozycję negocjacyjną. Tymczasem choroba "białych palców" dotyka niemal wszystkich zawodników w żużlu.

Sportowcy po karierach miewają zniszczone stawy, a wielokrotnie operowane urazy mięśniowe ograniczają sprawność. Ale tylko żużlowcy mają swoją chorobę "zawodową", na którą do końca życia cierpią praktycznie wszyscy, którzy choćby uprawiali tę dyscyplinę. Chodzi o chorobę Raynauda, zwaną potocznie chorobą "białych rąk".

Wszystko przez specyfikę tego sportu. Otóż ręce i dłonie zawodników żużla są szczególnie narażone na gigantyczne drgania motocykli, które można porównać jedynie z tym, czego doświadczają operatorzy młotów pneumatycznych. Drgania osiągają poziom nawet 50 Hz i uszkadzają wrażliwe tkanki w palcach. To z kolei skutkuje problemami z ukrwieniem dłoni.

- Nie znam zawodnika, który przez lata uprawiałby tę dyscyplinę i nie miał choroby Raynauda - przyznaje najbardziej doświadczony lekarz klubowy w polskim żużlu doktor Tomasz Gryczka, który od dziesięcioleci pomaga kolejnym pokoleniom żużlowców Unii Leszno. - Jeszcze nie tak dawno był pomysł, by wpisać tę chorobę do rejestru chorób zawodowych, ale ostatecznie zabrakło determinacji środowiska. Gdy jednak tylko robi się nieco zimniej, każdy z nich ma nienaturalnie białe palce - opowiada lekarz.

Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia

W przypadku tej choroby klasycznym symptomem jest także blednięcie nosa czy małżowiny usznej, palców u stóp - ale te problemy nie dotyczą żużlowców. Oni mają problem tylko z palcami dłoni. Kłopoty pojawiają się przeważnie przy niskich temperaturach.

- Choć symptomy niedokrwienia wyglądają poważnie, to jednak najpoważniejszym skutkiem choroby może być łatwość odmrożenia lub oparzenia palców. Palce bledną i drętwieją, a to utrudnia odczuwanie skrajnych temperatur - przyznaje doktor Gryczka.

Boją się, że ktoś się dowie

Podczas zawodów rozgrywanych w niższych temperaturach niektórzy zawodnicy bywają przezorni i przygotowują w swoich boksach kubełki z ciepłą wodą. Po wyścigach zanurzają dłonie, co sprawia, że symptomy choroby nie są tak dokuczliwe. Znamienne, wszystko robione jest jednak tak, by nie zauważyli tego inni.

Tak wygląda dłoń żużlowca z chorobą Reynauda. Palce stają się białe pod wpływem niskich temperatur
Tak wygląda dłoń żużlowca z chorobą Reynauda. Palce stają się białe pod wpływem niskich temperatur

- W przypadku żużlowców mamy często do czynienia ze zjawiskiem desymulacji choroby Raynauda, czyli odwrotności symulowania posiadania jakiegoś schorzenia. Choć praktycznie wszyscy zmagają się z tą chorobą, to nikt o tym nie mówi otwarcie, bo zawodnicy boją się, że wieść o problemach z drżeniem i drętwieniem palców mogłaby szybko się wydać i trafić do prezesów klubów, a to mogłoby z kolei utrudnić podpisanie wysokich kontraktów - dodaje jeden z lekarzy klubowych, który dobrze zna ten problem, ale nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem. - Nikt przecież nie chciałby mieć w drużynie kogoś, kto uskarża się na poważne problemy z drżeniem i drętwieniem palców. Inna sprawa, że medycyna nie zna jeszcze sposobu na pozbycie się tej dolegliwości. Symptomy z czasem mogą się nasilać i to mimo skończonej kariery - dodaje lekarz.

Warto dodać, że palce w żużlu odrywają kluczową rolę, bo to właśnie ich ruch odblokowuje dźwignię sprzęgła i decyduje o jakości najważniejszego elementu żużlowego, czyli startu spod taśmy.

Bez rękawiczek nie wychodzą z domów

- Na szczęście dolegliwości odzywają się dopiero przy niższych temperaturach i nie przeszkadzają w zawodach. Rozmawiałem z wieloma zawodnikami i praktycznie wszyscy prędzej czy później mają problem z białymi, marznącymi palcami. Jednych ten problem dotyka w wieku 20 lat, innych w wieku 25, a czasem 35 lat, nie ma reguły - przyznaje Piotr Protasiewicz, który na polskich torach rywalizował ponad 30 lat.

- Jeden ma ten problem przy 10 stopniach, inny przy 5 stopniach Celsjusza, a jeszcze inny, gdy temperatura schodzi poniżej - 5. Nie jest to przyjemne uczucie, bo palce bardzo szybko kostnieją - opowiada obecny dyrektor sportowy Falubazu. - To nasza choroba zawodowa, z którą będziemy się zmagać do końca życia. Andrzej Huszcza skończył jeździć na żużlu kilkanaście lat temu, a wciąż ma ten problem. Nie ma na to rady. Po prostu trzeba zabierać ze sobą rękawiczki - dodaje.

- Gdy byłem jeszcze czynnym żużlowcem, choroba sprawiała, że kostniały mi wszystkie palce. Dziś wciąż mam ten problem, ale z 2-3 palcami. Ból jest spory, a do tego zdarza się, że palce mimowolnie drżą - przyznaje były żużlowiec, a obecnie trener Tomasz Bajerski.

On również potwierdza, że choroba jest tematem tabu, a zawodnicy nie wymieniają się swoimi doświadczeniami na ten temat.

- Szczerze mówiąc, nigdy nie konsultowałem tego z żadnym lekarzem, bo widziałem to u innych zawodników i od początku traktowałem jako normalny efekt uboczny jazdy na żużlu. Zresztą dziś mi to praktycznie nie przeszkadza. Nigdy też nie słyszałem, aby jakiś zawodnik traktował to jako wymówkę. Na ten temat się nie dyskutuje. Podczas zawodów odczuwamy to raczej tylko na początku sezonu, gdy zawody są rozgrywane w niższych temperaturach. Kubełki z ciepłą wodą potrafią jednak uratować sytuację - komentuje były żużlowiec, a obecnie trener Tomasz Bajerski.

Mateusz Puka, dziennikarz WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
Znany komentator na obozie jednego z klubów PGE Ekstraligi
Polska obrona nie istnieje. Poważny problem selekcjonera

Źródło artykułu: WP SportoweFakty