Żużel. Wielki talent idzie do Lublina. Jest na niego konkretny plan

WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Bartosz Bańbor
WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Bartosz Bańbor

Bartosz Bańbor podpisał kontrakt z Motorem Lublin. Nie ma jednak zagrożenia, że młody zawodnik zostanie rzucony na zbyt głęboką wodę, o czym opowiada Dawid Lampart, spod którego ręki wyszedł wychowanek Stowarzyszenia Lamba Rzeszów.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Co pan sądzi o postępach Bartosza Bańbora, który krótko po zdaniu licencji prezentował się solidnie w turniejach młodzieżowych?

Dawid Lampart: Nie ma tu dużego zaskoczenia, bo Bartek z dwoma kołkami miał do czynienia od zawsze, od kiedy umiał chodzić najpierw jeździł na rowerze, później na PitBikach. Była podstawa do tego, by płynnie przeszedł na mini żużel, na motocykle w klasie 250 i 500 cc.

Bardzo duża zasługa tego ze Bartek wszedł szybko w żużel jest jazda i szkolenie na PitBikach. Dało mu to duże podstawy do tego, żeby czuć się pewnie na motocyklu, a także aby wiedział co ma robić z manetką gazu i dźwignią sprzęgła, oraz nie bał się prędkości. Często zdarza się ze rodzice zapisują dziecko do szkółki żużlowej które poza oglądaniem żużla styczności z motocyklem nie miało. Jest to dużo większy problem dla szkoleniowca, klubu oraz dla samego adepta, ponieważ podstaw nauki jazdy można uczyć na bezpieczniejszym, dużo tańszym motocyklu typu PitBike i tam już można wstępnie stwierdzić czy adept nadaje się do jazdy czy nie.

Nad czym najbardziej musi popracować Bańbor?

Nad wszystkim trzeba pracować cały czas, bo on dopiero zaczyna. Ma 16 lat i nie miał wiele okazji do jazdy, bo przytrafiły mu się kontuzje. Podczas zawodów młodzieżowych w Lublinie jeden zawodnik wjechał mu na plecy i musiał pauzować przez miesiąc. Później podczas zawodów w Rzeszowie po kolizji z Kubą Miśkowiakiem złamał nogę. Było tak naprawdę po sezonie. Odjechaliśmy jeszcze kilka jednostek treningowych pod koniec sezonu i to tyle. Pod koniec odjechał jeszcze zawody młodzieżowe, gdzie zdobył komplet punktów. Nie przestraszył się, zrobił swoje.

ZOBACZ Trener rozchwytywany jak renomowany zawodnik. Mówi, kiedy wszystko powinno się wyjaśnić


Czy odnajdzie się w Motorze Lublin?

Motor Lublin to na tę chwilę najlepszy klub żużlowy w Polsce. Znam bardzo dobrze całe otoczenie poczynając od prezesów, przez sztab szkoleniowy, mechaników i ludzi wokół klubu. Bardzo się cieszę, że Bartek został zauważony przez sztab szkoleniowy w Lublinie i nie uważam, że przyjęcie propozycji od mistrzów Polski to zła decyzja. Nie ma w tym przypadku żadnej presji. Na razie nie jest brany on pod uwagę do pierwszego składu, więc nie obawiamy się zbyt dużej presji.

Czyli jest to kontrakt rozwojowy?

On ma mieć jak najwięcej jazdy, do tego bardzo dobry sprzęt, team i ludzi obok siebie. To nam zagwarantowali w Lublinie. Będziemy od samego początku Bartka kariery dysponować sprzętem z górnej półki, trzema motocyklami i nie musimy się martwić czy jest za co jechać na zawody lub czy zakładać nową czy starą oponę. Poszedł do najlepszej ligi na świecie i to dobra decyzja.

Czyli początkowo nastawiacie się na Ekstraligę U-24?

Tak, na razie nie ma tematu jazdy w składzie ligowym. Przed nami zawody U-24, mnóstwo zawodów młodzieżowych oraz masa treningów. Jeśli nasze założenia się sprawdzą, to będziemy jeździć 3-4 razy w tygodniu. Na tym nam najbardziej zależało.

Czy jacyś zawodnicy z pana szkółki są szykowani na egzamin na licencję żużlową?

Tak, jest Karol Szmyd, to chłopak z Rzeszowa, który zaczął jeździć w tym roku. Ma 12 lat, w przyszłym roku będzie miał 13 i będzie mógł zdawać licencję w klasie 250 cc. Radzi sobie bardzo fajnie, jest sponsorowany przez swojego tatę i w przyszłym roku będzie jeździł z licencją klubową. Bardzo cieszą mnie postępy "moich podopiecznych", widać ze treningi i wskazówki których im udzielam docierają do nich i robią postępy. To daje satysfakcję.

Są jeszcze jacyś inni zawodnicy szkoleni przez pana?

W tej chwili nie.

Czyli kto złapie bakcyla idzie dalej?

Fajnie zaczyna robić to Ekstraliga żużlowa, która wymaga od klubów szkolenia już od najmłodszych lat i tego, żeby odbywało się to etapami o których wyżej wspomniałem. Jest to bardzo dobry pomysł, szkoda tylko ze takie rzeczy musza być narzucane z góry. Klub chcący wychować sobie "zawodników" wychowanków w dzisiejszych czasach musi myśleć długofalowo i szkolić od najmłodszych lat. Niestety rzadko trafiają się "perełki", które bez większego objeżdżenia po zdaniu licencji zdobywają punkty w lidze, takich przypadków jest niewiele. Każdy z nas w środowisku żużlowym widzi jaki jest problem z juniorami, a taki problem można rozwiązać tylko poprzez odpowiednie szkolenie.

Czytaj także: 
Bankructwa nam nie grożą 
Zagar z kontraktem

Źródło artykułu: