Tegoroczna rywalizacja o mistrzostwo Czech na długo utkwi w pamięci. Zawodnicy o medale mieli ścigać się w dwóch rundach - w kwietniu i we wrześniu.
Pierwszy finał odbył się zgodnie z planem i wygrał go Vaclav Milik przed Janem Kvechem i Eduardem Krcmarem. Druga runda zaplanowana była na 14 września.
Ostatecznie ani wtedy, ani w dwóch pozostałych terminach nie udało się zawodów rozegrać, więc zawodnicy drogą elektroniczną dowiedzieli się, że ta zostaje anulowana i złoto trafia w ręce Milika.
Dla zawodnika m.in. Cellfast Wilków Krosno był to siódmy triumf w karierze na krajowym podwórku. Wcześniej na najwyższym stopniu podium stawał w sezonach: 2012, 2014, 2015, 2016, 2019 oraz w 2021. Czeski żużlowiec przyznaje, że ma jasno sprecyzowany cel w mistrzostwach.
ZOBACZ Prezes GKM-u: Kasprzak? Zawód i rozgoryczenie. Mocno mu zaufałem
- Chciałbym zrównać się z Jirim Stanclem. Będę musiał pozostać przy żużlu przez kolejnych kilka lat. Przynajmniej dopóki nie zrobię dwunastu tytułów - powiedział Milik w rozmowie z magazynem SpeedwayA-Z.cz.
Reprezentant Ruda Hvezda Pragi po złote medale sięgał w mistrzostwach Czechosłowacji. Wygrywał on w latach: 1970, 1972-1981 oraz w 1983 roku. Do tego dorzucił dwa srebrne medale (1971, 1982) oraz brąz w 1985.
- To na pewno nie będzie łatwe. Młodzi zawodnicy się rozjeździli. Jednak ja też nie zamierzam jeździ gorzej, więc też będą mieć ze mną ciężko. Dla mnie to jednak większe wyzwania! - zapowiedział żużlowiec.
Czytaj także:
Po rocznej przerwie wrócił do żużla i wskoczył na podium mistrzostw kraju. Jest gotów, by jeździć w Polsce
Zdolny junior do wzięcia. "Jestem całkowicie wolny, jak ptak na niebie"