Żużel. Jasna deklaracja Macieja Janowskiego przed rewanżem. "Nie składamy broni"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Maciej Janowski przed Dominikiem Kuberą
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Maciej Janowski przed Dominikiem Kuberą

Zwycięstwem zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa zakończyło się niedzielne spotkanie ćwierćfinałowe PGE Ekstraligi we Wrocławiu (46:44). Wciąż panujący Drużynowy Mistrz Polski wierzy, że uda mu się wygrać w rewanżu.

Starcie Betard Sparty Wrocław z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa było określane za najciekawszą parę ćwierćfinałową w PGE Ekstralidze. To właśnie wśród tych dwóch drużyn mieli się znaleźć dwaj półfinaliści, bowiem jedna z ekip miała wjechać w roli lucky losera.

Od początku niedzielna konfrontacja była bardzo wyrównana. Ostatecznie górą byli goście, którzy przed rewanżem na własnym torze wywożą dwa punkty zaliczki. - Wiedzieliśmy, że Włókniarz jest mocnym rywalem i to było widać, bo mecz przebiegał "cios za cios". Tych ciosów my jednak wykonaliśmy mniej - przyznał po meczu Maciej Janowski.

Lider wrocławskiej drużyny wywalczył w tym meczu 15 punktów z bonusem i pomylił się tylko raz, kiedy to przy jego nazwisku zapisaliśmy zerówkę. Zawodnik pytany o handicap toru, czy takowy w ogóle istniał w związku z rozłożeniem plandeki oraz opadami deszczu, odpowiedział:

- Kiedy rano widziałem, co się dzieje za oknem, to jadłem śniadanie z myślą, że przyjadę na stadion, przybiję piątkę z chłopakami i wrócę do domu. [...] Wydaje mi się, że ten tor po takich opadach, jakie były, to wszystko było super przygotowane, że mogliśmy odjechać super zawody. [...] Ze swojej strony mogę powiedzieć, że udało mi się jechać na bardzo podobnych ustawieniach, jakich zawsze tu używam. Dobrze wychodziłem ze startu i przy wygranym starcie, z przodu jazda jest wygodniejsza - dodał Janowski.

ZOBACZ WIDEO Prezes Stali Gorzów: Nadejdzie druga fala transferów

Betard Sparta Wrocław w Częstochowie będzie musiała nie tylko zrobić wszystko, co w jej mocy, aby osiągnąć korzystny wynik, ale również patrzeć na mecze rywali. Wydaje się, że najważniejsze dla nich będzie to, co wydarzy się na obiekcie im. Edwarda Jancarza. - Nie składamy broni, bo wiemy, że w Częstochowie możemy powalczyć o zwycięstwo - zapowiedział żużlowiec.

Wśród podopiecznych Lecha Kędziory rządził Kacper Woryna, który wywalczył w niedzielny wieczór 12 punktów i dwa bonusy. W pomeczowej mixzonie rybniczanin przyznał, że jechało mu się wyśmienicie i nie ma żadnych zastrzeżeń. - W każdym biegu była walka, coś się działo i cieszę się, że udało nam się wygrać - dodał.

W ubiegłym sezonie Woryna wywalczył sześć punktów z dwoma bonusami. W magazynie Canal+ nie ukrywano tego, jak dużą przemianę przeszedł zawodnik, który w sezonie 2022 na Stadionie Olimpijskim wykręcił 25 oczek, bo oprócz niedzielnych 12 punktów, w rundzie zasadniczej dorzucił 13. Jak duży wpływ na to miał Rafał Lewicki?

- Rafał ogólnie dużo dobrego wniósł do teamu, bo jak prześledzicie wyniki z innych torów, to też bywało tragicznie, a teraz jest kompletnie inaczej. Dla mnie to całkowicie inny sezon niż te wcześniejsze, na każdym torze mogę na niego liczyć, jak i na cały swój team. Skupiam się na jeździe - powiedział otwarcie Woryna.

Czytaj także:
Pawlicki powinien zejść ligę niżej? Były zawodnik GKM-u nie ma wątpliwości!
Zabił ich hejt. Nikt nie wiedział, co siedziało w ich głowach

Źródło artykułu: