Carl Johan Bergman najlepszy w Oestersund, Krzysztof Pływaczyk przed Tomaszem Sikorą

Wielkie powody do radości swoim kibicom w Oestersund sprawił Carl Johan Bergman. Szwedzki biathlonista przed własną publicznością triumfował w sprincie, drugiej konkurencji nowej edycji Pucharu Świata. Piątkowy start zupełnie nie udał się Polakom - najlepszy z nich, Krzysztof Pływaczyk, był poza czołową sześćdziesiątką.

Dawno już nie było zawodów pucharowych, które do tego stopnia nie udały się naszym reprezentantom. Niestety, Tomasz Sikora jest jeszcze daleki od formy. Nasz najlepszy zawodnik nie ukrywa, że potrzebuje w tej chwili jak największej liczby startów, które pozwolą mu wrócić do odpowiedniej dyspozycji. Weteran polskiej kadry odstaje od rywali biegowo, a w piątek dodatkowo nie spisał się zbyt dobrze na strzelnicy. Trzy karne rundy sprawiły, że Sikora zajął dopiero siedemdziesiąte drugie miejsce. W tej sytuacji w niedzielę nie wystąpi w biegu na dochodzenie, do którego zakwalifikowała się czołowa sześćdziesiątka. Wiadomo więc, że lider naszej kadry już w tym momencie będzie miał o jeden start mniej niż sobie to zaplanował.

W Oestersund niespodziewanie lepiej od Sikory wypadł Krzysztof Pływaczyk, który spudłował tylko raz. W jego przypadku niezłe strzelanie nie przełożyło się jednak na odpowiedni wynik - słabszy bieg sprawił, że Pływaczyk zajął sześćdziesiąte czwarte miejsce. Trzeci z naszych reprezentantów, Grzegorz Bril, również pomylił się raz, lecz został sklasyfikowany na osiemdziesiątej czwartej pozycji.

Kibice w Oestersund mieli w piątek duże powody do radości. W sprincie najlepszy okazał się bowiem reprezentant gospodarzy Carl Johan Bergman. Doświadczony Szwed startuje w Pucharze Świata już od wielu lat, jednak aż do piątku miał na swym koncie tylko jedno zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. W Oestersund, przed własną publicznością, błysnął na strzelnicy, gdzie bez problemów dziesięciokrotnie trafiał celnie, i pobiegł na tyle dobrze, że zdołał pokonać o 7,6 sekundy również bezbłędnego Tarjeia Boe z Norwegii.

W czołówce Boe nie był zresztą jedynym Norwegiem - wikingowie najwyraźniej przebudzili się po nieudanym występie w środowym biegu indywidualnym na dwadzieścia kilometrów. Na podium stanął bowiem również Emil Hegle Svendsen, którego jeden niecelny strzał kosztował zwycięstwo (do Bergmana stracił bowiem tylko trzynaście sekund), a w czołowej dziesiątce znalazło się miejsce także dla weterana Ole Einara Bjoerndalena. Król biathlonu nie biega na początku sezonu tak szybko jak niegdyś, ale jedna karna runda nie przekreśliła jego szans - Norweg zajął dziewiąte miejsce.

W gronie najlepszych dość niespodziewanie znaleźli się dwaj zawodnicy, na których przed zawodami postawiłby raczej mało kto. Lowell Bailey zajął bowiem piąte miejsce, zaś Sven Grossegger dziesiąte. Wynik tego pierwsze to najwyraźniej potwierdzenie życiowej formy Amerykanina - Bailey dwa dni temu także zmieścił się w czołowej dziesiątce w biegu na dwadzieścia kilometrów. Z kolei Grossegger z Austrii to biathlonista dotąd praktycznie nieznany na międzynarodowej arenie. Dziesiąte miejsce w piątkowym sprincie to jak na razie jego najlepszy wynik w całej karierze.

W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata prowadzenie utrzymał Martin Fourcade. Francuz zajął w piątek czwarte miejsce. Sikora, jedyny sklasyfikowany Polak, jest czterdziesty pierwszy.

-> Zobacz klasyfikację generalną Pucharu Świata!

Wyniki sprintu w Oestersund:

MZawodnikKrajCzasPudła
1 Carl Johan Bergman Szwecja 24:22,5 0
2 Tarjei Boe Norwegia +7,6 0
3 Emil Hegle Svendsen Norwegia +13,0 1
4 Martin Fourcade Francja +16,4 1
5 Lowell Bailey USA +22,4 0
6 Andreas Birnbacher Niemcy +40,7 0
7 Jaroslav Soukup Czechy +41,0 0
8 Michał Slesingr Czechy +43,0 1
9 Ole Einar Bjoerndalen Norwegia +49,2 1
10 Sven Grossegger Austria +51,1 0
64 Krzysztof Pływaczyk Polska +2:41,1 1
72 Tomasz Sikora Polska +2:52,4 3
84 Grzegorz Bril Polska +3:17,9 1
Źródło artykułu: