Emil Hegle Svendsen najlepszy w Fort Kent

Czwartkowy bieg mógł podobać się kibicom biathlonu. Różnice czasowe jakie podzieliły najlepszych nie były bowiem duże - Martin Fourcade stracił do zwycięzcy mniej niż dziesięć sekund, a nie zmieścił się nawet na podium. Z wygranej w Fort Kent cieszyć się mógł Emil Hegle Svendsen, który pokazał tym samym, że nie rezygnuje z walki o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Reprezentant Norwegii na drugim strzelaniu raz pomylił się i musiał pokonywać karną rundę, jednak nawet ta wpadka nie przeszkodziła mu w wygraniu sprintu, gdyż na trasie Svendsen był dysponowany znakomicie. Norweskim kibicom powody do radości dał także Tarjei Boe. Młodszy rodak zwycięzcy był bezbłędny na strzelnicy i zajął trzecie miejsce.

Pozytywnym zaskoczeniem czwartkowego biegu była postawa Michala Slesingra. Reprezentant Czech w przeszłości stawał już na podium Pucharu Świata, jednak w tym sezonie ta sztuka udała mu się tylko raz w Oberhofie, gdzie był trzeci. W Fort Kent Slesingr spisał się jeszcze lepiej, gdyż strzelał bezbłędnie i zajął drugie miejsce przegrywając tylko ze Svendsenem.

Nie błysnęli za to Polacy. Tomasz Sikora pomylił się na strzelnicy aż trzy razy i zajął czterdzieste drugie miejsce ze stratą ponad dwóch minut do zwycięzcy. Łukasz Szczurek miał na koncie dwa błędy, jednak pobiegł gorzej od swojego kolegi i trenera z kadry, przez co był pięćdziesiąty czwarty. Krzysztof Pływaczyk, trzeci z Polaków, do mety nie dotarł.
Wyniki sprintu na 10 km: