Za nami mistrzostwa świata w windsurfingowej, olimpijskiej klasie RS:X, które w dniach 18-23 września odbyły się w Enoshimie w Japonii na akwenie najbliższych igrzysk olimpijskich. Osiemnaste miejsce zajął ostatecznie wicemistrz Polski Paweł Tarnowski (SKŻ Ergo Hestia Sopot), który w ostatnim wyścigu przypłynął trzynasty. Przez większość dni panowały warunki słabowiatrowe i czołowe lokaty zajęli zawodnicy, który byli mniejsi, a przez to znacznie lżejsi od większości stawki, między innymi od Tarnowskiego.
- Były to bardzo ciężkie zawody, które dobrze zacząłem i niestety słabo skończyłem. Wolałbym, żeby było odwrotnie. Jest po nich duży niedosyt, bo popełniłem sporo błędów. Dużo się tutaj działo. W większości mieliśmy słaby wiatr. Poza dzisiejszym dniem nie popłynęliśmy wcześniej ani jednego wyścigu w ślizgu. Wypływając na ten ostatni wyścig, liczyłem na to, że może poślizgamy się do jego zakończenia, bo bardzo ładnie wiało, od 15 do 18 węzłów, ale na sam moment startu wiatr ponownie osłabł i ścigaliśmy się przy około 12 węzłach - powiedział Paweł Tarnowski.
Polak zaznaczył także, że pomimo własnych błędów, ciężko mu było przy tym słabym wietrze nawiązać walkę z niższymi i znacznie lżejszymi rywalami. Na mistrzostwach w Japonii zjawiło się wielu zawodników z Azji, którzy wagowo znacznie odbiegają od większości stawki i różnica między nimi a wyższymi deskarzami potrafi wynosić prawie 20 kilogramów. Przy słabym wietrze mniejsi zawodnicy dużo szybciej się rozpędzają. Wystarczy podać za przykład reprezentantów Chin, którzy zdobyli aż pięć medali (trzy kobiety oraz dwaj mężczyźni). Poza tym drugą pozycję wśród panów zajął równie lekki Szwajcar Mateo Sanz Lanz.
- Na początku szło mi dobrze i czułem się w porządku. Mieliśmy dużo ciężkich wyścigów, bo pierwszego dnia wydawało się, że będziemy ścigać się przy silnym wietrze. Jednak z niewiadomych powodów komisja regatowa odkładała te wyścigi i ostatecznie pływaliśmy przy bardzo dużej fali i bardzo słabym wietrze. Były to takie warunki, że nie pamiętam czy kiedykolwiek w takich się ścigałem. Dziwnie się w nich pływa. Tutaj do słabego wiatru dochodziły także delikatne prądy. Niestety w tym tygodniu dominował słaby wiatr. Nie jestem zwolennikiem takich warunków, ponieważ jestem jednym z cięższych zawodników w stawce, co mi utrudnia walkę. Ale mimo wszystko czułem się dobrze przygotowany fizycznie i sprzętowo - stwierdził nasz windsurfer.
ZOBACZ WIDEO Paryż i Los Angeles. Oto gospodarze kolejnych igrzysk olimpijskich
Jednak nie tylko Polacy mieli problem z pokonaniem lekkich zawodników w warunkach słsbowiatrowych. Generalnie podobne zdanie miała większość europejskich deskarzy. Między innymi mistrz świata z 2015 roku oraz brązowy medalista igrzysk w Rio de Janiero, Francuz Pierre Le Coq, który pisał na swoim profilu na facebooku, że nie jest w stanie walczyć z Chińczykami przy wietrze około 10 węzłów. Jednak nasz wicemistrz Polski wierzy, że nawet pomimo słabego wiatru można próbować wygrywać z lżejszymi zawodnikami na tym akwenie, ale aby tak się stało to na pewno trzeba go lepiej poznać.
- Jest sporo rzeczy, które można poprawić oraz wniosków, które można wyciągnąć po starcie w tym miejscu. Wiemy czego możemy spodziewać się na kolejnych zawodach, bo będziemy przyjeżdżać tutaj za rok na zawody Pucharu Świata, a także na treningi jako reprezentacja olimpijska przed igrzyskami. Na pewno jest to bardzo ciekawy akwen i podejrzewam, że będzie trzeba spędzić tu dużo czasu, żeby się z nim oswoić. Wydawało się, że jest on prosty, ale tak nie jest. Trzeba na pewno przyzwyczaić się do tego jak zachowuje się woda w danych godzinach oraz dniach. Trzeba również poobserwować statystyki wiatrowe i przede wszystkim wyciągnąć wnioski - oznajmił Tarnowski.
Pomimo popełnionych błędów nasz zawodnik jest po części zadowolony z miejsca, które zajął na 102 mężczyzn z 31 krajów. Ale jednak pozostał jest niedosyt, ponieważ pod dwóch dniach regat znajdował się na pozycji medalowej, a do tego nie udało mu się zrealizować żadnego z celów, które jako ambitny sportowiec zawsze wyznacza sobie przed regatami.
- Cieszę się, bo udało mi się ukończyć te zawody w pierwszej dwudziestce na ponad stu zawodników i przy mocnej konkurencji. Uważam, że przy moich gabarytach i warunkach jakie tutaj panowały jest to dobry wynik. Mam nadzieję, że w kolejnych zawodach uda mi się osiągnąć minimum tego, co sobie założę. Zawsze wyznaczam sobie cele na regaty. Na te mistrzostwa świata maksymalnym celem było znalezienie się w pierwszej piątce, a celem minimum była pierwsza dziesiątka klasyfikacji generalnej. Niestety ani pierwszego ani drugiego nie udało mi się osiągnąć i skończyłem w dziesiątce - zakończył Paweł Tarnowski.
Z Enoshimy Maciej Frąckiewicz