Wyścig o Grand Prix Argentyny miał niezwykle emocjonujący przebieg. Na początku rywalizacji Marc Marquez zbudował sporą przewagę nad rywalami, ale jadący z tyłu Valentino Rossi wybrał opony o lepszej charakterystyce i na dwa okrążenia przed końcem dogonił aktualnego mistrza świata.
[ad=rectangle]
Wtedy też "MM93" nie dał za wygraną i doszło do kontaktu pomiędzy zawodnikami, co zakończyło się upadkiem Marqueza. - Obaj byliśmy pod sporą presją. Zderzyliśmy się podczas zmiany stylu jazdy i niestety Marc zahaczył o mój wahacz, co doprowadziło do jego upadku. Nic więcej - powiedział Rossi na konferencji prasowej przed wyścigiem o Grand Prix Hiszpanii.
Sędziowie uznali ten wypadek za incydent wyścigowy i nie ukarali Rossiego i Marqueza. Podobnie sytuację ocenił Andrea Dovizioso z Ducati. - Kiedy walczysz o pozycję, musisz zrozumieć też zachowanie zawodnika przed tobą. Musisz wiedzieć jakie linie jazdy wybiera. Walka w bliskim kontakcie zawsze jest fajna. Czasem jest niebezpieczna, czasem się kończy upadkiem, ale takie są dobre i złe strony wyścigów - stwierdził włoski motocyklista.
Bardzo krytycznie na temat jazdy Rossiego i Marqueza wypowiedział się za to Jorge Lorenzo, który w przeszłości stoczył z tymi motocyklistami wiele twardych pojedynków. - Ścigam się z Rossim od wielu lat i wiele razy byliśmy blisko upadku. Szczególnie pamiętam wydarzenia z Motegi z sezonu 2010. Do tego podobnie było w Montmelo w 2009 roku. Jednak wtedy utrzymaliśmy się na motocyklach. Trzeba być ostrożnym w MotoGP. Nie możesz patrzeć tylko na swoją jazdę, ale też na zawodnika obok i jeszcze dalej - oznajmił "Por Fuera".
Inne zdanie na temat tych sytuacji przedstawił za to Marquez. - Te ostatnie okrążenia są może najpiękniejszymi rzeczami w MotoGP. Wiesz, że czasem w MotoGP musi też dojść do upadku. Nigdy nie wiesz czy będziesz miał szczęście lub pecha. Jednak nie ma problemu, następnym razem spróbuję wybrnąć z sytuacji w inny sposób - podsumował Hiszpan.