To był niemiecki dzień - podsumowanie olimpijskiego wtorku w Kanadzie

Kolejny dzień dwudziestych pierwszych zimowych igrzysk olimpijskich przeszedł już do historii. I choć Polakom nie dostarczył on zbytnio emocji jeśli chodzi o występy naszych rodakach, to z sukcesu swoich reprezentantów mogli cieszyć się gospodarze, którzy zgodnie z oczekiwaniami rewelacyjnie rozpoczęli rywalizację w hokeju na lodzie mężczyzn. Za największą bohaterkę biało-czerwonych we wtorek śmiało można uznać Ewelinę Staszulonek, która mimo różnych przeciwności ukończyła na ósmym miejscu zmagania na trudnym, choć po tragicznym wypadku skróconym torze w kanadyjskim Whistler.

W tym artykule dowiesz się o:

Zacznijmy jednak od turnieju mężczyzn w curlingu - dyscypliny, która narodziła się w Szkocji, a używa się w niej ciężkich kamieni, jakie są oczywiście wypuszczane na lodzie. W tych rozgrywkach pierwsze zwycięstwa odnieśli Kanadyjczycy dzięki efektownym wygranym 7:6 z zespołem norweskim i 9:4 z Niemcami. W innych ciekawych spotkania Szwedzi w stosunku 6:4 rozprawili się dość nieoczekiwanie z Wielką Brytanią, a Szwajcarzy nieznacznie, ale jednak 6:5 pokonali Duńczyków.

Jeśli chodzi natomiast o hokej, to znane są już nacje, które awansowały do półfinału w rywalizacji pań, w której padają niezwykle jednostronne wyniki. Przypomnijmy, że na inauguracji przedstawicielki Kraju Klonowego Liścia rozgromiły Słowaczki aż 18:0, tym razem w bardzo przekonywujący sposób do ścisłej "czwórki" zakwalifikowały się Amerykanki. Te z kolei znokautowały 13:0 zawodniczki rosyjskie. Walkę o medale stoczą także Szwedki i Finki. U panów, na których wszystkie oczy między innymi w Vancouver są zwrócone - także triumfy na początek Kanady (8:0 z "Wikingami") i Stanów Zjednoczonych (3:1 z "Helwetami").

W biathlonie na jasną gwiazdę wyrasta Magdalena Neuner, która jako pierwsza minęła linię mety w biegu pościgowym, w którym strzelała naprawdę świetnie. Wyprzedziła sensacyjną Słowaczkę Anastazję Kuzminę, a trzecia podobnie jak w sprincie była Francuzka, ale tym razem zamiast Marin Dorin cenny krążek zdobyła Marie Lauret Brunet. Polki spisały się nieźle, gdyż wszystkie zostały sklasyfikowane wśród trzydziestu jeden najlepszych, co jest znakomitym prognostykiem przed sztafetą. W konkursie mężczyzn ku zaskoczeniu sporej części widowni złoto powędrowało do Bjoerna Ferry, którym tym samym zrehabilitował się szwedzkim fanom za dotychczasowe niepowodzenia Heleny Jonsson i Anny Carin Oloffson-Zidek. Drugie miejsce zajął Austriak Christoph Sumann, a trzecie Vincent Jay. Większość spoglądała też na Ole Einara Bjoerndalena, który nie po raz pierwszy w pięknym stylu odrabiał stratę do lidera. Kiedy "król" omawianej konkurencji był w pewnym momencie na medalowej pozycji, to wydawało się jasne, że może nawet pokusić się o upragniony sukces, ale ostatecznie przy czwartej wizycie na strzelnicy pomylił się dwukrotnie, co zaprzepaściło jego szanse. Przed nim zostały jeszcze tylko dwa konkursy. Warto odnotować, że fantastyczny dwuboista z Państwa Fiordów mimo swojej niewiarygodnej dominacji, indywidualnego krążka z najbardziej zaszczytnego kruszcu nie osiągnął od 2002 roku w Salt Lake City. Podobny pech spotyka też innego wybitnego sportowca - Fina Janne Ahonena, który w sobotę po raz trzeci w swojej karierze uplasował się tuż za "pudłem" w ramach igrzysk olimpijskich. Tomasz Sikora przekonał nas, że jego forma z pewnością zła nie jest i wszystko jest otwarte w kontekście oczekiwanego przez polskich kibiców medalu ze strony "biathlonowego Adama Małysza".

W sankach najlepsza oczywiście Niemka - Tatjana Huefner, która poszła w ślady Felixa Locha przed Austriaczką Niną Reithmayer oraz rodaczką Natalie Geisenberger. Świetny występ ósmej Eweliny Staszulonek, która uzyskała nawet czwarty czas ostatniego ślizgu!

W Kraju Klonowego Liścia głośno było również o snowboardzie, gdyż pewnie złoto w snowcrossie wywalczyła Maelle Ricker.

Źródło artykułu: