Bieg na 10 kilometrów stylem dowolnym rozpoczął trzeci dzień igrzysk. Justyna Kowalczyk w obecnym sezonie w Pucharze Świata miała okazję trzykrotnie rywalizować w tej konkurencji i tylko raz stała na podium. Sztuki tej nie udało się jej powtórzyć na płaskiej trasie w Whistler, choć do końca walczyła o miejsce w czołowej trójce. Wygrała Charlotte Kalla ze Szwecji, która uchodziła za główną faworytkę na tym dystansie. Znacznie gorzej niż Kowalczyk w biegu mężczyzn wypadł Maciej Kreczmer, który był dopiero sześćdziesiąty szósty z dużą stratą do zwycięzcy. Dario Cologna, który sięgnął po złoto, to młody Szwajcar, który do czołówki światowej dostał się dopiero w ubiegłym sezonie. W Whistler nie miał sobie równych wygrywając z dużą przewagą nad rywalami. Zupełnie zawiedli Norwegowie - najlepszy z nich był na końcu trzeciej dziesiątki.
Wielkie emocje wzbudził zjazd alpejczyków. Różnice w czołówce były minimalne i najlepszą trójkę dzieliła jedna dziesiąta sekundy. Wygrał Didier Defago, który ma niezły sezon, jednak nie rewelacyjny. Szwajcar był w szerokim gronie kandydatów do medalu, choć raczej mało kto byłby skłonny typować go jako nowego mistrza olimpijskiego. A jednak, Defago pojechał znakomicie i pokonał słynnych rywali. Srebro wywalczył Aksel Lund Svindal, a brąz Bode Miller. Gospodarze mieli narciarzy będących w stanie pozytywnie zaskoczyć, jednak żaden z nich nie błysnął i skończyło się na rozczarowaniu mimo wielkiego dopingu publiczności.
Dwójka Polaków rywalizowała w snowboardowym snowcrossie. Zarówno młody Maciej Jodko jak i znacznie bardziej doświadczony Mateusz Ligocki odpadli jednak w 1/8 rywalizacji i zajęli ostatecznie odpowiednio dwudzieste ósme i dwudzieste dziewiąte miejsce. Ligocki w swoim starcie popełnił błąd, zahaczył o deskę jednego z rywali i upadł, czym definitywnie pogrzebał swoje szanse. W wielkim finale wiele wskazywało na drugie olimpijskie złoto w Vancouver dla Kanady. Prowadził bowiem reprezentant gospodarzy Mike Robertson. Meta była już blisko, gdy lidera wyprzedził Seth Wescott, który obronił tym samym mistrzostwo olimpijskie wywalczone w tej konkurencji po raz pierwszy cztery lata temu w Turynie. Robertson musiał zadowolić się srebrem.
Emocji, choć nie tylko związanych ze sportem, nie brakowało w hali gdzie na 500 metrów rywalizowali łyżwiarze szybcy. Zepsuła się bowiem maszyna do równania lodu, co spowodowało długą przerwę. Mimo tych utrudnień w końcu udało się dokończyć drugi wyścig, a ze złota cieszyć się mógł Tae-burn Mo z Korei Południowej. Zawodnicy z Azji zajęli zresztą całe podium, gdyż drugie i trzecie miejsce przypadły Japończykom. Polacy nie zaskoczyli i zajęli miejsca w trzeciej i czwartej dziesiątce. Najlepszym z naszych okazał się Konrad Niedźwiecki, chorąży polskiej reprezentacji w trakcie ceremonii otwarcia igrzysk, który był dwudziesty drugi.
Ostatnim poniedziałkowym finałem była rywalizacja par sportowych w łyżwiarstwie figurowym. Uczestnicy w drugim dniu rozgrywania tej konkurencji prezentowali się w programie dowolnym. Polska para Joanna Sulej i Mateusz Chruściński w gronie dwudziestu duetów zajęła osiemnastą pozycję. Wygrali Shen Xue i Zhao Hongbo z Chin.