- W zależności od tego, czy idzie dobrze, czy nie, to mam swoje haczyki, które pozwalają wskoczyć na odpowiedni tor. Jak nie pójdzie, to odcinam te jedną konkurencję i staram się skupić na kolejnej. To działa. Nie mogę zdradzić więcej szczegółów. Jak nie idzie, to trener podaje mi jedną wskazówkę i moja głowa się przedstawia - mówi Paweł Wiesiołek.